08 kwietnia 2019

Czas na wywiad z... Mariką Krajniewską :)







Marika Krajniewska - pisarka, dziennikarka, tłumaczka, redaktor naczelna Wydawnictwa Papierowy Motyl oraz niedawno powstałej witryny internetowej Więcej Kultury. Urodzona w Sankt-Petersburgu, w wieku kilkunastu lat z rodzicami przeprowadziła się do Torunia. 

Krajniewska w swych książka porusza bardzo specyficzne tematy, kreśli wyraziste sylwetki bohaterów, jednak równie intrygujący jest język literacki tych historii. Niebanalny, niecodzienny, elektryzujący, wyrafinowany, stanowiący esencję łączącą wątki i fabułę w całość. O tych książkach się pamięta i dyskutuje. 

Dzisiaj zapraszam Was na wywiad z Mariką, która w tym roku obchodzi dziesięciolecie pracy twórczej. W sierpniu zaś wypada oficjalna premiera trzeciej części opowieści o szaleństwach pewnych kobiet, a po niej kolejna. 



Witaj Mariko. 

Spotykamy się przy okazji niedawnej premiery "No, Asiu!". To Twoja czternasta publikacja. W tym roku obchodzisz również dziesięciolecie pracy twórczej (tak podaje Wikipedia). Jak się czujesz jako pisarka przy tego typu podsumowaniach? Jakie emocje towarzyszą Ci przy każdej kolejnej premierze książki? 

Ojej, policzyłaś! Przy ósmej zaprzestałam liczenia, choć przyznaję o dziesięcioleciu ostatnio myślałam. Fajnie brzmi, dobry powód do świętowania. I coś mi się wydaje, że debiutancka powieść „Papierowy motyl” ukazała się w maju, a maj tuż tuż. Czuję się przy tej rocznicy świetnie, ponieważ jest to zaledwie dziesięć lat mojej drogi twórczej, mam nadzieję, że przede mną jeszcze więcej. I jestem na tym etapie, kiedy mogę powiedzieć z całym przekonaniem, że jestem we właściwym miejscu. I choć, jak zauważyłaś, mam na koncie nie jedną książkę, to przy premierze każdej kolejnej motyle w brzuchu fruwają ile sił w skrzydełkach. 



Seria o ekscentrycznych staruszkach wywołuje nie tylko uśmiech na twarzy, ale dużo więcej refleksji. Co skłoniło Cię do napisania takiej właśnie historii? W znacznie innym klimacie niż dotychczasowe? 

Poszukiwałam radości. W życiu, w sobie, w innych. Takiej, nie na pokaz, choć dobre i to. Takiej radości wewnętrznej, co to nie musi się afiszować w mediach społecznościowych, ale towarzyszy nam na dobre i na złe. I wyszło na to, że najlepiej o tej radości opowiedzą wiekowe bohaterki, które nie jedno przeszły a też nie jedno mają za uszami. 



Skąd w ogóle pomysł na te historie? 

A tu już wchodzimy w stany tęsknoty i melancholii, czyli czas mija, moich dziadków już ze mną nie ma, a ja wciąż o nich myślę. I jak tak sobie zaczęłam pewnego dnia wspominać moje babcie i ich historie z życia wzięte, to stwierdziłam, że będą najlepszymi towarzyszkami na nowej drodze i podpowiedzą co nieco. Tak też się stało. 



Czy są postaci, które sprawiły Ci najwięcej kłopotu, a kreślenie których sprawiało Ci najwięcej przyjemności? 

Och, najprzyjemniej się „malowało” seniorki. Choć kłopot to może za dużo powiedziane, ale z początku zupełnie nie wiedziałam co mam zrobić z tytułową Aśką. Szybko jednak ta zagwozdka się rozwiązała. Aśka po prostu nagle oznajmiła, że będzie miała ksywkę „Mała Mi” i wówczas wszystko stało się jasne. Już się przyzwyczaiłam, że jak coś nie idzie, to trzeba dać bohaterom możliwość dojścia do głosu, a sami cię poprowadzą. A jeśli nie zgadzasz się z ich pomysłami, nie reaguj zbyt gwałtownie. Z reguły na drugi dzień wydaje ci się, że to super pomysł i zaczynasz udawać, że sam to na wpadłeś. 



W książce obok dobrego humoru poruszasz istotne kwestie, w dodatku nie piszesz tak lajtowo jak ma to miejsce przy tego typu powieściach. Czym dla Ciebie osobiście są te opowieści? 

To samo życie. Emocje i szacunek do samych wydarzeń i osób lub postaci, które je przeżyły. Pisanie na luzie nie wchodzi w grę. Nie wwierca się w serducho, nie porusza struny. Brakuje tego we współczesnej literaturze obyczajowej. Brakuje prawdy, jaka by nie była. 



Jakie są Twoje inspiracje literackie? 

Bardzo obyczajowe i bardzo klasyczne. Wieje w nich dostojewszczyzną, Tołstoj się do nich wpycha, a Nabokow mądrzy się na prawo i lewo. Ot taki literacki półświatek. Dość hermetyczny. Choć od czasu do czasu wpuszczamy do niego nieco świeżości. Ciężko jednak z nią w moim ulubionym gatunku. Niemniej jednak z ciekawością poznaję współczesnych autorów. 



Czy jest temat, którego nie podejmiesz w swoich książkach? 

Nie. Jeśli o czymś nie piszę, to po prostu na to nie wpadłam, nie poruszyło mnie, albo zupełnie się na czymś nie znam. Jednak nie mam sprecyzowanego tematu, którego z premedytacją nie chciałabym poruszać. Kiedyś, gdy miałam ogromną chęć zajęcia się bardzo poważnym reaserchem w Uzbekistanie, mój przyjaciel bardzo poważnie poprosił mnie, bym tego nie robiła. Temat był prosty i fascynujący zarazem. Białe złoto. Taki też tytuł nosi jedno z moich opowiadań, wydane w antologii wydawnictwa Forma. Jednak na opowiadaniu się skończyło. Nie ze względu na brak dokumentacji, ta była, ale wiem, że gdybym miała stworzyć powieść, musiałabym się tematowi poświęcić o wiele bardziej. A to by mogło być niebezpieczne. Jeśli kogoś zaintrygowałam, proszę sprawdzić czym jest białe złoto. 



Co jest Twoją największą pasją? 

A tu odpowiedź jest prosta. Pisanie. Nic dodać, nic ująć, czyli nudna odpowiedź na pytanie  😉



Obok pisania prowadzisz prężnie działające wydawnictwo, dodatkowo niedawno uruchomiłaś nowy portal Więcej Kultury. Która z tych dziedzin jest Ci najbliższa, zabiera najwięcej energii, w którą pokładasz swoją pasję? 


Tak, zadań zdecydowanie dużo. Być może aż za dużo. Są one jednak tak bardzo pociągające, że nie mogę nie podążać za nimi. W tej chwili mocno działamy przy portalu. Stworzyliśmy miejsce, w którym piszemy o tym, co nas porusza. I uderzamy często w niekomercyjne tematy. Przede wszystkim promujemy tych artystów, twórców, którzy takiego wsparcia potrzebują. 


Zdj. nadesłane przez autorkę
Jakie przesłanie niesiesz z portalem Więcej Kultury? 

Więcej kultury to miłość do kreacji, którą dzielimy się i szerzymy, wierząc, że dobro lubi kulturę. 



Jakie są Twoje plany wydawnicze? 

14 sierpnia ukaże się trzecia część przygód szalonych babek i będzie miała tytuł „Hej, mała!”, a po niej zostanie wydana książka, na premierę której czekam szczególnie. „Przystań”, opowieść o domu przy Modlińskiej 257 w Warszawie. A teraz bardzo powoli szykuję się do pewnego pisarskiego duetu, o którym mam nadzieję będzie głośno. 



Coś od siebie do czytelników: 

Bądźcie radośni. 


Dziękuję za rozmowę :) 


1 komentarz: