Kochani!
Pora na kolejny wpis dotyczący promocji antologii opowiadań "O, matko!", której koordynuję i jestem współautorką. Każdy z autorów ma możliwość zaprezentowania swojej twórczości. Dzisiaj Marika Krajniewska, którą mieliście okazję poznać już u mnie wcześniej na blogu. Ale... Zapraszam na wpis promocyjny.
Kim jest Marika Krajniewska?
Pisarka, wydawca, nauczyciel holistycznego podejścia do pisania jako kreacji. O, ale zabrzmiało. Ładnie, prawda? Jak nie, to lepiej mi tego nie mówcie. Jedziemy dalej: mama, żona, a nawet konsultantka w branży IT – tak, z humanistycznym wykształceniem, a co?! Można? Można! Wielbicielka kotów, buntowniczka z wyboru, szczęściara też z wyboru.
Zdj. nadesłane Z prywatnego albumu autorki |
W tym roku obchodzę dziesięciolecie mojej pracy twórczej. Znów dumnie brzmi i wiecie co, owszem, jestem dumna. Z tego, że ruszyłam swój tyłek i udałam się do krainy „marzenia”, a nie siedziałam i czekałam, aż ona sama do mnie przyjdzie. Gdy stwierdziłam, że chcę być pisarką, odezwał się mój wewnętrzny krytyk i zakomunikował: „Ty, pisarką? Ha, ha, ha! Nie masz przecież nazwiska, znajomości, pieniędzy, ani wykształcenia”. Roześmiał mi się w twarz. A ja jemu. Tupnęłam nóżką i... poszłam do najlepszej wtedy szkoły kreatywnego pisania w Polskiej Akademii Nauk, którą ukończyłam z wyróżnieniem, wygrałam konkurs na opowiadanie w magazynie PANI, swoim tekstem sprawiłam, że Janusz L. Wiśniewski (będący w jury) przestał na moment oddychać – jego słowa, poznałam „nazwiska” i wyrobiłam sobie swoje. To jedna z historyjek, która mówi, że tupanie nogą czasem jest najlepszym pierwszym krokiem. W tym momencie mam swoje wydawnictwo, a siebie wydaję nie tylko ja, również inni wydawcy. Zapraszam na www.papierowymotyl.pl – tu znajdziecie więcej ciekawych informacji o książkach, które wydaję w moim wydawnictwie. Zapraszam też na mój profil na FB – polubcie, niech mi będzie miło, a zrewanżuję się tym samym.
Temat antologii zasługuje na uznanie! Opowiadanie miałam gotowe, więc czym prędzej chwyciłam go i wysłałam gdzie trzeba. To było jedno z tych, które powstawały w momencie gdy bardzo intensywnie „wypluwałam” z siebie doświadczenia wojenne moich dziadków. Choć nie o wojnie traktuje historia zamieszczona w antologii, to jednak jej nastrój nie wziął się znikąd. Pomimo mojego wieku (wciąż piękna i młoda) jestem dzieckiem wojny i nie jestem pewna, czy to dobrze, że młodsze pokolenia są zupełnie wyczyszczeni z tej pamięci.
Zdj. nadesłane Z prywatnego albumu autorki |
Właśnie wyszła moja najnowsza najkochańsza powieść „Hej, mała”
To trzecia część opowieści o przygodach szalonych warszawianek po siedemdziesiątce i ich wnuków. W książce jest dużo miłości, strachu, przyjaźni, pytań i odpowiedzi. I tu też jest trochę wojny, ale mimo to jest dużo radości, o której mało kiedy w obecnych czasach pamiętamy. O – pamiętajmy – się! 😉
Dziękuję Marice za udział w projekcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz