18 sierpnia 2019

Jej portret - Anna H. Niemczynow






Wydawnictwo Filia

Ilość stron: 432




Niestety, znacie mnie i wiecie, że w swoich opiniach jestem szczera. To już któraś książka z Filii, która nie tylko mnie nie zachwyciła, ale została wydana z błędami. A, szkoda, bo czytałam mnóstwo pochlebnych recenzji na temat tej powieści. Czytałam dwie książki autorki i o ile tamte były naprawdę wciągające, o tyle teraz było kilka wątków, które kompletnie mnie nie zachwyciły. Do połowy książki jeszcze jakoś brnęłam, nawet wydało mi się ciekawie, trochę intrygująco, potem było już tylko gorzej. Już spieszę z wyjaśnieniem, dlaczego.


Rodzina Preisów żyje w Niemczech. Decyzję pośrednio wymusiła na nich praca męża. Ona jest pisarką, wydającą poczytne książki w Polsce, on uznanym pracownikiem jednej z największych firm projektujących samochody. Ona pracuje w domu, on w siedzibie firmy. Ona łączy pracę z obowiązkami rodzinno - wychowawczymi przy czwórce dzieci, on już nie. Kiedy Maja musi napisać kolejną powieść, wyjeżdża do Polski w poszukiwaniu inspiracji. I ta przychodzi. Tylko, że Maja nie spodziewa się, jakiej rewolucji dokona w jej życiu.



Nie mnie, i w ogóle czytelnikom, oceniać zachowanie głównej bohaterki. To był jej wybór, jej decyzja. Jeden krok aktywuje całą lawinę późniejszych zachowań. Ale, tak jak pisałam, to był jej wybór. Świetnie autorka pokazała rzeczywistość Majki, jej dbanie o rodzinną harmonię, dzieci. Kiedy ten ład zaczyna się powolutku, maleńkimi odłamkami sypać, Marcel zaczyna dostrzegać zarówno zaangażowanie Majki, jak i jej pracę. Co mnie drażniło? Sposób wypowiadania się Marcela. No, błagam! Znacie mężczyznę, który bez przerwy chodzi za kobietą i nieustannie sypie tekstami, typu: "bez ciebie jestem nikim, jesteś moim życiem, moim powietrzem, moja piękna, jesteśmy jednością... ". No dobra, może i są, ale chyba w jednostkowych egzemplarzach. 

Druga sprawa, to wątki typowo związane z wiarą (nawet, jeśli była to rodzina głęboko wierząca). Trzecia to raczej typowe i przewidywalne zakończenie. Czwarta sprawa to po prostu brak efektu wow w całości.



No nie porwała, ani nie zachwyciła mnie. Trudno. Nie uważam, żebym straciła czas. Jestem ciekawa każdej historii, staram się dać szansę do końca zapoznając się z jej bohaterami. I tak, jak zaznaczyłam. O ile do połowy wzbudziła moje zainteresowanie, o tyle później już tylko kiwałam znacząco głową. Owszem, to historia o poddaniu się chwili, odżywaniu wspomnień z przeszłości, wewnętrznych rozterkach, odżywaniu dawnych uczuć, czy zupełnym zatraceniu się w dawnym zauroczeniu. Jednak nie do końca spełniła moje oczekiwania. Kompletnie nie wywołała we mnie żadnych, poza irytacją, emocji.

Decyzja należy do Was.





1 komentarz: