Kochani!
To jeden z ostatnich wpisów, dotyczący Literackiego Dnia Matki. Z ogromnym sentymentem czytam wspomnienia autorek, które zgłosiły się do mojego cyklu. Piękne, wzruszające. Poza tym uważam, że Dzień Matki powinien i niech trwa cały rok, a nie tylko od święta.
Dzisiaj prezentuję Wam wspomnienia Danuty Chlupová, której twórczość cenię niezwykle.
Urodziłam się na Zaolziu, czyli w ówczesnej Czechosłowacji - dzisiejszej Republice Czeskiej. Ale pomimo to nie mieliśmy większego problemu z dostępem do polskich książek. W bibliotece w mojej rodzinnej miejscowości był (i jest nadal) polski księgozbiór, w czeskim Cieszynie istniała (i nadal istnieje) polska księgarnia, woziliśmy także książki z Polski.
Nie pamiętam dokładnie, jak nazywała się pierwsza książka, którą jako dziecko wzięłam do ręki. Tych „pierwszych” było kilka. Co ciekawe - niektóre kojarzę z tatą, bo on chodził ze mną do biblioteki, wypożyczał mi je i czytał, inne z mamą - najczęściej te, które pochodziły jeszcze z czasów jej dzieciństwa. Mama czytała mi (a później również moim dzieciom, czyli swoim wnukom) bajkę o kaczce, która kaszkę warzyła. To był prawdziwy „bestseller” w naszym domu😊. Czytała mi „Za górami, za lasami” Janiny Porazińskiej, „O krasnoludkach i o sierotce Marysi”, „Pan Kotek był chory”. Lubiłam bardzo książeczki z serii „Poczytaj mi, Mamo”. Spośród nich najbardziej zapamiętałam „Kaczkę dziwaczkę” oraz „Bieg z przeszkodami” - o leniwym zajączku, którego koledzy wyciągnęli spod pierzyny i przekonali do uprawiania sportu. Do moich ulubionych książek należało także „Wesołe przedszkole” Marii Kownackiej, jako kilkulatka marzyłam o tym, aby przedszkole, do którego uczęszczałam, było takie jak to książkowe.
Wraz z upływającymi latami mój gust czytelniczy się, oczywiście, zmieniał. Będąc nastolatką, przepadałam za książkami znanych polskich autorów: Hanny Ożogowskiej, Adama Bahdaja, Krystyny Siesickiej, Małgorzaty Musierowicz i innych. Pochłaniałam serię o Panu Samochodziku Zbigniewa Nienackiego. Zdradzę, że zaczytywałam się także w westernach - nie tylko klasyka tego gatunku Karola Maya, ale też polskiego autora Wiesława Wernica.
Jestem mamą trójki dzieci (dwoje jest już dorosłych, najmłodszej córce niewiele brakuje do pełnoletności). Zawsze starałam się wszczepiać dzieciom zamiłowanie do książek. Czytałam im najróżniejsze pozycje. Wyróżnię te, których wspólne głośne czytanie sprawiało ogromną frajdę zarówno mojemu potomstwu, jak i mnie. To były przede wszystkim „Dzieci z Bullerbyn” Astrid Lindgren, „Plastusiowy pamiętnik” Marii Kownackiej oraz książki przygód Mikołajka. Obecnie jestem już babcią, mam dziesięciomiesięcznego wnuczka Maciusia. To sprawia, że na nowo zaczynam się w księgarniach rozglądać za literaturą dla dzieci.
https://gdziekupic.to/buybox.html?id=1811&oid=133071170
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz