29 sierpnia 2019

[Patronat medialny] Hej, mała! - Marika Krajniewska





Wydawnictwo Czwarta Strona 

Ilość stron: 320 

Nowość wydawnicza 



Tę powieść wyróżnia przede wszystkim osobliwy język, zupełnie inny od tego, do którego przyzwyczailiśmy się przy opowieściach obyczajowych. Zresztą, znając twórczość i pióro autorki można było się tego po prostu spodziewać. Krajniewska słynie z nieprzeciętności stylu, który wyróżnia ją na tle innych. Po raz kolejny wataha staruszek w boju! Czego to one (albo i oni) nie wymyślą! Zazdroszczę im przede wszystkim wigoru, pogody ducha, dystansu do życia. Tego odnalezienia się w każdej niemal sytuacji. Mimo tych krótkotrwałych niezgodności charakterów zawsze znajdą drogę do siebie. No i to poczucie humoru, które tutaj okazało się ewidentną serią pomyłek i skeczów niczym z kabaretu. Ale... To jest urocze! Wspaniałe bym nawet powiedziała! 



Każdy z bohaterów wnosi jakąś cząstkę swej indywidualności do fabuły. Anastazja pozwala nam poznać dawne zapiski praciotki z przepisami, w dodatku sama zaczyna dbać o rozwój swojego talentu. Zatem można by rzec, że jest i smacznie, i tajemniczo. A młodzi - Joanna z Pawłem? Joasia stała się bardziej wątpiąca, ale też jakiś wewnętrzny sentyment ją ogarnia. Paweł za to, to chodzący kołowrotek. Kombinuje, kombinuje pakując się w niedopowiedzenia i coraz to bardziej piętrzące się podejrzliwości. Finał opowieści może i przewidywalny, ale autorka nakreśliła go niezwykle zgrabnie i z wyczuciem. Natomiast rozdział "Zamiast zakończenia" stanowi wysublimowane podsumowanie całości. 


Ta niesamowita i nieprzewidywalna rodzinka żegna się z nami z klasą i łezką w oku. Cała trylogia jest niezwykle klimatyczna, nietuzinkowa i wielopłaszczyznowa. Staruszki wymiatają, a młodym plątają się nogi. Jednak w całej tej sympatycznej aurze są po prostu autentyczni i szczerzy. Jak potrzeba to zaklną, tupną nogą, postawią na swoim. Bardzo Wam polecam! 





2 komentarze: