Kochani!
Instagram nie toleruje długich postów, stąd zamieszczam wszystkie trzy fragmenty najnowszej (trzeciej) powieści Anny Barczyk-Mews "Pamiętniki mojej mamy" tutaj. Macie zatem okazję zapoznać się z dwoma poprzednimi fragmentami, które wrzuciłam na swoich kontach SM.
ZAPOWIEDŹ WYDAWCY:
*FRAGMENT 1
Przed drzwiami leżał bukiet, tym razem bladoróżowe malwy zawinięte w zwykły pakowy papier, wśród kwiatów ukryta mała karteczka z jednym tylko zdaniem: „Pamiętaj, że jestem, Z”.
Nie wierzę! A to darczyńca zakamuflowany! Z jak Zen. Z jak znikaj dopóki masz żonę. A symbol dozgonnej miłości w chorobie i chyba w czymś jeszcze, gdzie? Nie zauważyłam, żeby nosił kółko na palcu, które w symbolice łaźniowej oznacza, że ubikacja jest dla kobiet, a w przypadku miłości jest dowodem zawarcia związku małżeńskiego. Przecież nie można wymagać, żeby każdy nosił przy sobie akt małżeństwa i się nim legitymował jak dowodem osobistym, zanim spojrzy głęboko w oczy, albo podaruje ci trzy bukiety. Cichy Zenek, ulubieniec emerytek i pociągowy kaskader, strzela do dwóch bramek. Chyba już nic mnie tu nie zaskoczy. A może powinnam odwołać te słowa, odkąd tu jestem wciąż chodzę zdziwiona, czoło mi się zaczyna marszczyć od tego ciągłego „nie do wiary”.
*FRAGMENT 2
Okazuje się, że wtorek choć brzmi bardzo niepozornie i nie niesie ze sobą obietnicę fajnie spędzonego czasu, potrafi zaskoczyć wyjątkowością. Jak mnie wyrzucą z banku, poszukam pracy w gazecie, lać wodę to ja potrafię. Wydaje mi się, że jeśli potrafię zareklamować wtorek, to z całą resztą pójdzie o wiele łatwiej. Ale do brzegu. Gdy kukułka wyskoczyła z zegara, objawiając piętnastą, na podwórko swym fitem 125p w kolorze czerwonym, wjechał doktor Bartosz Żmudzki. Pozbawiony białego fartucha wyglądał całkiem apetycznie. Ruda czupryna zaczesana na bok, biała koszulka polo, granatowe jeansy i białe adidasy, całkiem katalogowo jak na czasy, w których półki sklepowe świecą pustkami. Uśmiech na jego twarzy był zapowiedzią dobrego nastroju, któremu i ja się poddałam.
- Hej, pięknie wglądasz, Rysiu-Gabrysiu - mówiąc to, wręczył mi mały bukiecik polnych kwiatów.
- Jak się odwzajemnię tym samym, to nie uznasz, że jestem papugą?
- Mogę ewentualnie uznać, że warto było wydać całą wypłatę w Peweksie - zaśmiał się serdecznie.
- Nie chcę być próżna, ale wolałabym wiedzieć, że to nie ze względu na mnie te starania i wydatki.
- Mogę cię uspokoić, chodzi o cały rodzaj żeński, jestem kawalerem i robię wszystko żeby w razie, jak znowu wprowadzą bykowe1 nie płacić za brak żony.
- Bardzo przezornie, wszyscy lekarze są tacy zapobiegliwi?
- Tylko ci samotni - powiedział otwierając mi drzwi do auta.
___________________
1 potoczna nazywa: podwyższona kwota podatku dochodowego płacona przez osoby bezdzietne, nieżonate i niezamężne powyżej 21. roku życia w Polsce od 1945 r.
*FRAGMENT 3
O matko i córko, i wszyscy święci razem wzięci, jaki to cudowny stan być zakochaną. Otwierasz oczy rano i co? I na budziku dopiero czwarta, ciemno jak w smoczej jamie, a ty z głupim wyrazem twarzy leżysz w łóżku i wsłuchujesz się w bicie serca. Bum, bum, bum, jestem szczęśliwa. W końcu! Wszystkie moje wcześniejsze relacje to wielkie nic w porównaniu z tym co przeżywam teraz. Z takim nastawieniem to ja mogę świat zdobywać. Jeszcze do końca tygodnia mam zwolnienie chorobowe, ale czuję się coraz lepiej, więc zamierzam wrócić do pracy. A przede wszystkim, to chcę zmienić pracę. Pójdę do liceum pedagogicznego i zostanę nauczycielką. Chciałabym pracować z dziećmi, z kimś kto nie zna fałszu i obłudy. I taki mam pomysł. Całkiem fajny plan jak na czwartą nad ranem. Choć mam tysiąc pięćset obaw, to już czekam na to, aby poznać Marię. Boję się tego, co nas czeka i wiem, że Zen ma podobnie, ale teraz on ma mnie, a ja jego i myślę, że nie ma nic lepszego na świecie. Ależ ja się cieszę na naszą wspólną przyszłość. Jak tylko kukułka wyskoczy z babcinego zegara, obwieszczając jakąś normalną godzinę, pobiegnę po Józka Karolaka, trzeba nam, babci i mi, tarasu cudownego z widokiem na las. Babcia tak pokochała mój nowy pokój, że najchętniej by tylko w nim siedziała, a jak zrobimy podest i daszek na zewnątrz, to będziemy miały obie jeszcze piękniejsze miejsce. Kto wie? Może i Maria też skorzysta? Zen mógłby ją tu przywozić, miałaby nasze towarzystwo i opiekę pod jego nieobecność. Się pożyje, się zobaczy.
Leniwa ta kukułka, minęła chyba wieczność, a ona dopiero wyskoczyła raz kukając pięć razy. A może tylko głupia albo spóźniona? Chcąc nie chcąc wstać musiałam, żeby sprawdzić godzinę na innym zegarze. A nie, ani ona głupia ani spóźniona, to tylko czas bezczelnie stanął. Bywa i tak, że czekając na kogoś, minuty do wieczności potrafią być podobne.
Czas dzieli między pracę w ośrodku pomocy społecznej a pasję pisania. Bez ograniczeń czasowych może czytać oraz patrzeć na Bałtyk i Tatry. Jako niepoprawna optymistka mierzy się z codziennością w zgodzie ze słowami Stanisława Lema: „Bądź dobrej myśli, bo po co być złej”. Bezkompromisowa w kwestii ochrony praw zwierząt, zaangażowana także w pomoc dzieciom. W wolnych chwilach aranżuje przestrzeń wokół siebie w każdym możliwym wymiarze. W 2020 roku zadebiutowała powieścią M+P=LOVE. Alter ego to jej druga powieść, już pracuje nad kolejną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz