11 sierpnia 2019

Przedpremierowy wywiad z Mariką Krajniewską







Kochani!

Za kilka dosłownie dni premiera trzeciej części opowieści o specyficznych, ekscentrycznych seniorkach i ich nieco zwariowanej, pokręconej rodzince - "Hej, mała!" Mariki Krajniewskiej, której mam przyjemność patronować medialnie.

Czym nas zaskoczy tym razem autorka? Przeczytajcie wywiad. 

Witaj Mariko.

Za kilka dni premiera Twojej kolejnej już książki. "Hej, mała!" to trzecia część opowieści o ekscentrycznych staruszkach, ale i młodszych bohaterach, którzy dają nam poznać się powoli. Czym nas zaskoczysz w tej części?


Chyba mogę zdradzić, że pojawią się smaki. I to poniekąd w roli głównej! A czytając będziemy też brać aktywny udział w procesie pichcenia. I proszę o nic więcej w tym kontekście nie pytać, nie puszczę pary z ust. No może jeszcze tylko dodam, że czytelnicy poznają moje smaki z dzieciństwa. Zapewne Państwo już zauważyli, że każda z części prócz warstwy współczesnej odwołuje się także do przeszłości. W trzeciej części też tak będzie, z tym że czytelnik wróci do powstańczej Warszawy, ale nie tylko tam...


PREMIERA 14.08
Trochę tajemnic, trochę dobrego humoru, miłości, ale i intrygi. To jest Twoja recepta na udaną fabułę opowieści?

Teraz przykładny autor powinien powiedzieć, że tak. Natomiast ja odpowiem, że nie. Wydaje mi się, że dobra książka nie musi mieć receptury, szablonu, czy jakichś standardowych, przyjętych założeń. Musi mieć iskrę. I to wszystko. A iskra do książki idzie od pisarza. Bez niej, nie będzie prawdy. Nie chcę przez to powiedzieć, że bez prawdy książka nie będzie się podobała, czy nie osiągnie dobrych wyników sprzedażowych. Ale z pewnością prędzej czy później w jakiś sposób da o sobie znać.


Czy był jakiś bohater, z którym miałaś jakiś szczególny problem? Który nie dał Ci się do końca okiełznać?


Świetne pytanie. Oczywiście, że tak. I nie był to żaden senior. Problemy mi stwarzał Wnuk. O rany, jakim on się okazał nieśmiałym romantykiem. Jego niezdecydowanie i lęki przerosły nawet mnie. Podziwiam go jednak za coś. Tym czymś jest pełne oddanie pasji. Właśnie z tą wspomnianą w poprzedniej odpowiedzi iskrą. 


Która z postaci tej serii jest Ci szczególnie bliska?

Maria, staruszka ekscentryczna. Pojawiła się w mojej głowie jako pierwsza z całej plejady starszych gwiazd. Jest silna i ma duszę dziecka. Gdy życie pokazuje jej „faka” wiesza na nim płaszcz, by się jeszcze bardziej w nim rozgościć i czuć się jak u siebie. 


Dla mnie osobiście Twoja proza wychodzi poza ramy szczególnie lubianych łatek literackich. Podoba mi się Twój niecodzienny styl prozatorski. Niezwykły ogrom emocji przekazujesz już nie tylko przez nakreślone sylwetki bohaterów, ale przede wszystkim opisy - skupiające aspekty wieloperspektywiczności. Rzadka umiejętność. Gdzie się tego nauczyłaś?

Zdj. nadesłane
Z prywatnego albumu autorki
Dziękuję, ładnie mnie podsumowałaś i faktycznie celnie. To wszystko wyszło samo, natomiast wiem, na jakiej podstawie. Moja proza jest opatulona kilimem utkanym z rosyjskiej nuty i polskiego słowa. Gra i wybrzmiewa, posiada wschodni zaśpiew i głębię. To chyba naturalna konsekwencja zachłyśnięcia się literaturą rosyjską. 


Czy to ostatnia część serii?

Tak. Żegnam się z moimi babciami w, mam nadzieję, pięknym stylu. Jeśli uda mi się wyprowadzić je na rynek zagraniczny, będę skakać z radości, a gdy producent zainteresuje się adaptacja serialową zatańczę tanieć triumfu. Jeśli nie, tańczyć także będę i nie przestanę. Mojej seniorki nauczyły mnie wiary w nieskazitelność własnych wyborów. Jestem im za to wdzięczna.


Jakie masz plany wydawnicze na najbliższy czas?

W styczniu ma się ukazać powieść Przystań, w której bohaterem będzie dom, stojący przy ul. Modlińskiej 257 w Warszawie, ale zanim to nastąpi, pojawi się „Radosna książka” – projekt, w którym udział bierze kilka kobiet, specjalistek w dziedzinie radości. Po lekturze tej książki każdy wzniesie swoje życie na kilka poziomów wyżej!


Czy wyobrażasz sobie w ogóle życie bez pisania?

Nie! Jedno z pytań, które należy zadać samemu sobie gdy się szuka zajęcia swojego życia, tego, co by było tą jedyną pasją, która prowadzi cię ścieżką serca, brzmi: gdybyś miała wszystkie zasoby i dziesięć milionów euro, to co byś robiła na co dzień? W moim przypadku odpowiedź jest bardzo przewidywalna. Pisanie zdecydowanie wychodzi na prowadzenie.

Zdj. nadesłane
Z prywatnego albumu autorki


Coś od siebie dla czytelników:

Z szacunkiem i radością zajmijcie się własnym „dzisiaj”. Wczoraj i jutro nie istnieją. 








1 komentarz: