Kochani!
Dzisiaj wywiad wyjątkowy, bo z autorem słoweńskim, o książce którego - Krajobraz z martwą babcią, Wydawnictwo Fundacja Duży Format, pisałam już kilkakrotnie. O książce jeszcze napiszę, bo warto po nią sięgnąć! A jutro oczekujcie wywiadu z Agnieszką Żuchowską-Arendt, tłumaczką książki i tego wywiadu, której bardzo dziękuję za wszelką pomoc i bycie łącznikiem między mną a autorem.
Agnieszko, dziękuję!
A Wam życzę przyjemnych wrażeń w trakcie lektury!
Zdjęcie nadesłane przez autora |
Agnieszka Krizel: Dzień dobry, Tomo. Twoja książka „Krajobraz z
martwą babcią” w Polsce miał premierę ponad rok temu. W jaki
sposób trafiłeś na Fundację Duży Format, która jest wydawcą
Twojej książki?
Tomo Podstenšek: Miałem szczęście być przed laty gościem na
seminarium translatorskim, które zorganizowała Javna agencija za
knjigo Republiki Słowenii i Stowarzyszenie Słoweńskich Tłumaczy
Literackich (Društvo slovenskih književnih prevajalcev). Tam
poznałem tłumaczkę Agnieszkę Żuchowską-Arendt, która mnie
poleciła wydawcy, zatem to przede wszystkim jej zasługa.
A. K.: Akcja całej opowieści toczy się wokół domu, jaki po
zmarłych rodzicach otrzymał Tone. Skąd inspiracja na tę historię
i skąd w ogóle pomysł na tak, przyznam szczerze, niecodzienny,
tajemniczy i ciekawy tytuł?
T. P.: Opowieść jest wzięta z codziennego życia, mówiąc w
uproszczeniu, chodzi o rodzinny spór w sprawie spadku i konflikty
międzypokoleniowe, które są dość uniwersalną tematyką. Tutaj
powinienem wspomnieć, że w Słowenii jesteśmy chorobliwie
przywiązani do nieruchomości, z którymi ludzie rozstają się z
wielkim trudem, z czego wynika kilka paradoksów: mamy na przykład
bardzo wiele pustych mieszkań albo ogromnych domów, w których
mieszka tylko jedna osoba, a z drugiej strony młodym bardzo trudno
jest zdobyć własne lokum.
Pamiętam, że tytułu szukałem bardzo długo. Po polsku jest on
troszeczkę zmieniony, z przyczyn stylistycznych, ale to rozwiązanie
wydaje mi się dobre, ponieważ otwiera inne, choć wciąż bliskie
asocjacje i możliwości interpretacji. (W oryginale tytuł brzmi:
”Tihožitje z mrtvo babico”; „tihožitje” to słoweńskie
wyrażenie na to, co w sztuce nazywa się „martwą naturą”.)
Staram się, aby tytuły moich książek były interesujące, dość
niezwykłe i aby na wiele różnych sposobów nawiązywały do tekstu
tak, żeby czytelnik w trakcie lektury odkrywał kolejne możliwe
znaczenia.
A. K.: A skąd pomysł na personifikację świata zwierząt?
T. P.: Na poziomie symbolicznym zwierzęta w powieści reprezentują
prymarną energię życiową, która stoi w wyraźnej sprzeczności z
ludzkim rozumieniem świata. Wydaje się, że zwierzęta są bardziej
zorientowane na teraźniejszość, podczas gdy ludzie przeważnie
zatopieni są w przeszłości lub obciążeni przyszłością. Każde
ze zwierząt (szczur, kot, pies...) ma przy tym swoją funkcję, mowa
o gatunkach o długiej historii współistnienia z człowiekiem,
które wywołują w nas silne reakcje emocjonalne.
A. K.: Tę powieść można rozpatrywać wielopłaszczyznowo. Mowa tu
nie tylko o gospodarstwie, jakie Tonemu przypadło po zmarłych
rodzicach, ale także o relacjach z jego najbliższymi. Trafne
spostrzeżenia, aktualne problemy, ale i bardzo ciekawie
scharakteryzowani bohaterowie, podobni do nas, szczerze powiem. Czy z
góry miałeś zaplanowane, że ta historia będzie właśnie tak się
toczyła, czy jednak w trakcie pisania, zmieniłeś to i owo?
T. P.: Zawsze sporządzam precyzyjny plan, żeby wiedzieć, w jakim
kierunku rozwijać opowieść. Przed przystąpieniem do pisania
również długo zbieram informacje, badam. Potem oczywiście w
trakcie pracy wszystko się całkowicie zmienia: niekiedy postaci
prowadzą fabułę w zupełnie inną stronę, innym razem widzę, że
pewne elementy nie zostały dość dobrze obmyślone i zakłócają
wewnętrzną logikę tekstu, a czasami znajduje się jakieś inne,
bardziej przekonujące rozwiązanie. Spontaniczne rozbijanie
struktury jest równie ważne co jej kreślenie, inaczej wszystko
staje się szybko zbyt schematyczne. To chyba najbardziej ekscytująca
część procesu twórczego: niezależnie od planu, nigdy nie możesz
być całkowicie pewien, co się wydarzy.
A. K.: Jesteś autorem wielowymiarowym - tworzysz prozę, krótsze
opowiadania, utwory dramatyczne. Czy jest coś, co Ci przeszkadza w
pisaniu?
T. P.: Ostatnio piszę przede wszystkim powieści i krótkie
opowiadania. Dramaturgia mnie też na swój sposób pociąga, ale
bardzo trudno się z nią przebić, również wydawcy niechętnie ją
publikują, ponieważ nie znajduje zbyt wielu czytelników.
Zewnętrzna motywacja do pisania jest zatem mniejsza, a zresztą,
przynajmniej na ten moment, więcej przyjemności sprawia mi pisanie
prozy.
Udało mi się zorganizować sobie życie tak, że mam dość czasu
na pisanie, ale oczywiście ciągle mam do czynienia z zakłóceniami
zewnętrznymi, nieoczekiwane sprawy do załatwienia, problemy
zdrowotne, hałasy z ulicy i tym podobne. Można na to patrzeć jak
na utrudnienia w pracy, a można z nich czerpać materiał do
pisania. Powiedzmy, że piszę krótkie opowiadanie i przeszkodzi mi
w tym listonosz, który przyniósł mi przesyłkę. To przypadkowe
wydarzenie może mnie naprowadzić na myśl, że bohater mojego
opowiadania w którymś momencie wyśle albo otrzyma list albo że
może sam jest z zawodu listonoszem. Oczywiście nie dzieje się tak
zawsze, ale kiedy się już wydarzy, może niespodziewanie wzbogacić
i ożywić tekst.
A. K.: Masz sentyment do swojej powieściowej rodziny Krničników?
T. P.: Do wszystkich postaci w ten czy inny sposób się przywiązuję,
przecież podczas pisania spędzam z nimi mnóstwo czasu. Akurat dziś
w nocy śniły mi się postaci z powieści, którą właśnie kończę
pisać, to mi się zresztą dość często zdarza. Jeśli się chce
stworzyć i przekonująco opisać jakąś osobę, należy się w nią
zagłębić, rozmyślać o niej na wielu poziomach. Przede wszystkim
należy spróbować ją zrozumieć; oczywiście niekoniecznie trzeba
się z nią zgadzać, ale należy rozumieć jej powody i kierujące
nią motywacje.
A. K.: A może jest coś, jakiś wątek, którego z perspektywy czasu
chciałbyś zmienić?
T. P.: Może bym nieco skrócił powieść i niektóre fragmenty
napisał w sposób bardziej zwarty, by zyskać na intensywności.
Wtedy zdecydowałem się na wolniejsze tempo żeby pokazać, jak na
pozór wszystko pozostaje takie samo, ale w rzeczywistości cały
czas się zmienia. Przez miasto, w którym mieszkam płynie rzeka,
która z powodu licznych elektrowni i zapór na tym odcinku ma bardzo
wolny nurt. Gdy się na nią patrzy, wydaje się że powierzchnia
wody pozostaje nieruchoma. Jednak ta potężna siła żywiołu przez
cały czas sunie do przodu i nic nie może jej powstrzymać. Tak samo
jest z życiem, człowiek może je spowolnić i opierać się
zmianom, ale na dłuższą metę wszystko podlega przemijaniu. Im
szybciej się z tym pogodzimy, tym lepiej dla nas. To poczucie
chciałem również umieścić w powieści.
A. K.: Coś od siebie do czytelników:
T. P.: Sięgajcie po dobre i różnorodne książki. Czytajcie
również takie, które na pierwszy rzut oka nie wydają wam się
bliskie; tylko wychodząc ze strefy komfortu i tego, co znamy, możemy
odkryć coś nowego. Pielęgnujcie również i rozwijajcie empatię,
zarówno w czytaniu jak i w codziennym życiu.
A.K. Dziękuję za rozmowę.
Pytania i odpowiedzi przetłumaczyła: Agnieszka Żuchowska-Arendt
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz