Kochani!
Wczoraj opublikowałam wywiad z Tomo Podstenškiem, autorem powieści Krajobraz z martwą babcią, Wydawnictwo Fundacja Duży Format, w przekładzie Agnieszki Żuchowskiej-Arendt. Dzisiaj zapraszam Was na wywiad z Agnieszką - o pracy m.in. przy przekładzie powieści Tomo.
Życzę Wam przyjemnych wrażeń!
![]() |
Zdjęcie do grafiki nadesłane przez Agnieszkę Żuchowską-Arendt |
Agnieszka Krizel: Dzień dobry, Agnieszko. Przełożyłaś ze
słoweńskiego książkę Tomo Podstenška Krajobraz z martwą babcią, która została wydana nakładem
Fundacji Duży Format. Jestem ciekawa, jak trafiłaś na autora –
na Jego książkę, na Fundację. Jak wyglądała ta droga?
Agnieszka Żuchowska-Arendt: W 2018 r. brałam udział w seminarium
dla tłumaczy literatury słoweńskiej zorganizowanym przez słoweńską
instytucję rządową dbającą o promocję literatury (Javna
agencija za knjigo Republiki Słowenii; w skrócie: JAK) oraz
Stowarzyszenie Słoweńskich Tłumaczy Literackich (Društvo
slovenskih književnih prevajalcev). To był wspaniały czas
wypełniony wspólnymi warsztatami z tłumaczami na inne języki pod
opieką doświadczonej kadry, spotkaniami ze słoweńskimi pisarkami
i pisarzami, ale również spacerami po Mariborze i Lublanie z
fascynującymi opowieściami lokalnych przewodników, poznawaniem
lokalnego kolorytu, przyrody i... kuchni! (Do dziś ciepło mi się
robi na żołądku na wspomnienie prekmurskiej gibanicy i štruklji
gryczanych).
Wszystko to wraz z przelotem do Lublany i z powrotem, wygodnym
zakwaterowaniem w Lublanie i Mariborze oraz przejazdem pomiędzy
oboma miastami zostało sfinansowane przez JAK.
Jedną z powieści, nad której fragmentem
pracowaliśmy podczas seminarium była Papier, kamień, nożyce Tomo Podstenška.
Ja zainteresowałam się jednak bardziej „martwą babcią” i
zaproponowałam tę powieść wydawnictwu Fundacja Duży Format, z
którym już wcześniej współpracowałam. Złożyliśmy wniosek do
JAK i otrzymaliśmy dotację na tłumaczenie i publikację powieści.
Marzy mi się, abyśmy również w Polsce wybrali sobie wreszcie rząd
świadomy patriotycznie, to znaczy taki, który w kwestii kultury
inwestuje w rzeczy piękne i nieprzemijalne – a nie w szpetne
pomniki papieża i ławeczki patriotyczne, które rozpadają się po
pierwszym deszczu.
A. K.: Co dla Ciebie, jako tłumaczki, w przekładzie tej historii
było najistotniejsze?
A. Ż.-A.: Tłumaczenie to najdokładniejsza lektura, jestem więc
tylko nieco bardziej wnikliwą czytelniczką. Dla mnie
najistotniejsze było, że ta historia opowiedziana jest nie tylko z
ludzkiej i nie tylko z męskiej perspektywy; że oglądamy kawałek
świata oczami starszych i młodszych, kobiet i mężczyzn, psa,
kota, szczurzycy i... martwej babci. To bardzo cenne i potrzebne
ćwiczenie empatii.
A. K.: W książce pojawiają się pewne zwroty, powiedzenia –
takie typowo polskie, które znamy. Czy to ze względu na czytelnika
polskiego?
A. Ż.-A.: Każdy przekład powstaje z myślą o czytelniku, dlatego
powinien brzmieć dobrze i zrozumiale w języku docelowym. Tłumaczę
wyłącznie z języków słowiańskich, więc jest mi łatwiej ze
względu na bliższą wspólnotę językową, ale jeśli jakieś
frazeologizmy użyte w oryginale nie występują w polszczyźnie,
wówczas szukam jak najtrafniejszych odpowiedników. To normalna
strategia.
A. K.: Pojawiają się w tekście także fragmenty z dialogami, które
są „dialektami/gwarą” słoweńską? One dodają historii
autentyczności, ale stanowią też pewien smaczek. Nie wiem czy
użyłam prawidłowego określenia. Jak to wygląda od strony
słoweńskiej, dlaczego to było takie ważne, by zostawić je
właśnie w tej formie?
A. Ż.-A.: Z szacunku do tekstu i, autora, czytelników i... dla
zabawy – bo to przyjemnie móc się sprawdzić w kolejnych
wyzwaniach. Jeszcze przyjemniej usłyszeć od czytelniczek_ów słowa
uznania. Choć oczywiście nie będę kłamać, że mam na koncie
same spektakularne sukcesy, błędy zdarzają się przecież każdemu,
to normalne.
W Słowenii występuje znacznie większe bogactwo dialektów niż w
Polsce i są one dość zróżnicowane. I nigdy nie da się w
tłumaczeniu zastąpić dialektu jednego języka dialektem innego, bo
po prostu nie ma takiego przełożenia. Dlatego zawsze trzeba w
takich sytuacjach tworzyć nowy dialekt – nieistniejący, ale
przekonujący. Tak uczyniła m.in. Elżbieta Kwaśniewska tłumacząc
powieść Dragoslava Mihailovicia „Wieniec Petrii” opublikowaną
w mojej ukochanej serii „Biblioteka Jugosłowiańska” w
Wydawnictwie Łódzkim (1979.). I tę samą strategię zastosowałam
w przypadku powieści Podstenška. Aby
wywołać u polskiego czytelnika odpowiednie asocjacje, skompilowałam
cechy fonologiczne dialektu podhalańskiego (ponieważ
bohaterowie mieszkają w górach) oraz śląskiego, bo dobrze
komponowały się z licznymi germanizmami obecnymi w oryginale, które
starałam się zachować w przekładzie z polską pisownią.
A. K.: Jak długo trwała Twoja praca nad tym przekładem?
A. Ż.-A.: Nie wiem. Praca artystyczna – taka jak pisanie czy
tłumaczenie literatury nie jest u nas uznawana za pracę (zupełnie
inaczej niż jest to regulowane np. w krajach b. Jugosławii).
Dlatego nie prowadzę statystyk ani dzienników, nie mam na to czasu
wśród wielu zajęć. A nad tłumaczeniem powieści, opowiadań i
wierszy pracuję w tzw. wolnych chwilach, nad kilkoma utworami na raz
i zapełniam szuflady propozycjami dla wydawnictw, bo nigdy nie
wiadomo, kiedy znajdzie się możliwość publikacji.
A. K.: Coś od siebie do czytelników:
A. Ż.-A.: Przede wszystkim cieszę się, że jesteście i dziękuję
za to, że dzielicie moją literacką pasję. Dziękuję za to, że
kupujecie i czytacie książki, co nie jest wcale łatwe w
kapitalizmie i po odbyciu edukacji w polskim systemie (opartym na
pruskich wzorcach z początku XIX w.), który raczej zniechęca do
czytania i odstrasza przed samodzielną refleksją. Trzymajcie się
dzielnie!
____________
Ode mnie (MOTYL literacki):
DZIĘKUJĘ za rozmowę, zarówno autorowi, jak i Tobie, Agnieszko –
Dobry Duchu. Za to, że byłaś pośrednikiem między mną a autorem,
oraz za to, że zgodziłaś się na wywiad. Wiem, że często
tłumacze książek są pomijani w opiniach, recenzjach. Prawda jest
taka, że odbiór tekstu zależy właśnie od dobrego przekładu.
Gdyby tak dobrze nie czytało by mi się Krajobrazu z martwą
babcią pewnie nie zwróciłabym na książkę uwagi.
I DZIĘKUJĘ za Twoją pracę, jaką włożyłaś w tłumaczenie wywiadu Tomo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz