10 listopada 2022

„Wiatrom powierzone” Laura Imai Messina

 


Wydawnictwo Sonia Draga

To jest historia, która od pierwszych wersów zahacza nasze serce lekkością i płynnością języka narracji, ale też plastycznością nakreślonych sytuacji, które autorka oparła na kanwie autentycznych wydarzeń z 11 marca 2011 roku, kiedy to w północno-wschodniej Japonii miało miejsce trzęsienie ziemi, a fala tsunami uszkodziła elektrownię atomową w Fukushimie, porywając mnóstwo istnień ludzkich, zginęło wówczas prawie 16 tysięcy osób.

Swą opowieść autorka podzieliła na dwie części. Pierwsza część poświęcona jest życiu dwóch bohaterów, w momencie kiedy Yui przyjeżdża do Bell Gardii, by zabezpieczyć budkę telefoniczną, stojącą pośrodku ogrodu przed tajfunem, którego niszczycielska siła zaczyna się wzmagać. Ale telefon w budce jest nie podłączony, od pamiętnego 11 marca, stoi tam symbolicznie, jako kontakt żywych z umarłymi – niesie ich słowa wraz z wiatrem. Yui traci w fali tsunami matkę i córeczkę. Jak się okazuje, córeczkę, którą trudno było jej pokochać od chwili narodzin. Jest dziennikarką radiową i kiedy dowiaduje się o tym symbolicznym miejscu, postanawia wyruszyć w drogę, by się przekonać, jaka jest siła jego symboliki. Na szlaku do Wietrznego Telefonu poznaje młodego lekarza, który co prawda w fali tsunami nie stracił nikogo bliskiego, ale niedawno zmarła mu chora żona, teraz samotnie wychowuje kilkuletnią córeczkę, która z kolei od chwili śmierci matki zamknęła się w sobie.

W drugiej części Yui z narażeniem życia staje w obronie Wietrznego Telefonu przed niszczycielską siłą tajfunu. Czy jej się to uda? To także część poświęcona zacieśnianiu relacji między bohaterami. Będzie zaskakująco, dojmująco, emocjonalnie, bo Yui zaczyna wewnętrzną walkę samej ze sobą, zaczyna gryźć się z wyrzutami sumienia, błędnymi wnioskami, osądami.

Tych dwoje nie zdaje sobie sprawy, że wnikając maleńkimi kroczkami wzajemnie w swoje życie, po kilku latach zadomowi się w nim na dobre. Ale nie spodziewajcie się ckliwej historii, wydumanej z podtekstów czy spojrzeń. To jest zupełnie inna opowieść. Taka, przy której chcecie sobie popłakać, zreflektować się, przeanalizować emocje, czy sytuacje. To opowieść bez chaosu codzienności, skupiająca uwagę na wartościach życia, niuansach wysupłanych z drobinek dnia, pokazująca, jak osobiste tragedie i dramaty wpływają na nasz charakter, ile jesteśmy w stanie udźwignąć bólu i tęsknoty, by kroczyć dalej, ale i otworzyć się na nowe.

Bardzo Wam tę książkę polecam. Jest w zupełnie innej tonacji, zwraca uwagę na odmienne priorytety, skupia się na egzystencjalizmie.


https://gdziekupic.to/buybox.html?id=17152&oid=153310281


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz