Kochani!
Wraz z Nowym Rokiem, przychodzę do Was z wywiadem, który przeprowadziłam już jakiś czas temu. Moim rozmówcą jest Bartosz Konopnicki, którego tomik "Jak te manekiny" podczytuję, wracając do wielu wierszy. We mnie wywołał wiele emocji i refleksji, o których jeszcze Wam napiszę.
Tymczasem, życzę Wam pozytywnych wrażeń.
A.K. Dzień dobry, Bartoszu. Tomik, który dotarł do mnie Jak te
manekiny to Twój czwarty tomik, o ile dobrze naliczyłam. Jak z
perspektywy czasu patrzysz na swoją twórczość poetycką?
B.K. Dzień
dobry. Dziękuję za zaproszenie do wywiadu. Rzeczywiście po wydaniu
czterech tomów poetyckich można już co nieco powiedzieć o
przeszłości. Ale to właśnie ta perspektywa daje taką możliwość.
Pierwsze dwa tomy, mówiąc nieco tendencyjnie, to była taka
realizacja marzeń. Spróbować znaleźć się na papierze. Nie
miałem wtedy żadnego doświadczenia wydawniczego, teraz pewnie bym
zrobił to nieco inaczej. Może bym najpierw opublikował więcej w
przestrzeni internetowej lub prasie? Ale tak widocznie musiało być
i dobrze mi z tym. A co do samych wierszy? W 2023 roku mija 10 lat od
pierwszego tomu. Zapewne niektóre będę chciał przypomnieć. Od
tego czasu moja poezja mocno ewoluowała, choć w dalszym ciągu
można znaleźć wiele elementów stycznych. Ale to można powiedzieć
dopiero z perspektywy lat. Cieszę się z każdej książki i każdej
publikacji, bo wtedy wiersze mogą żyć swoim życiem. Doceniam
także to, że wiele z nich przetrwało próbę czasu. Właśnie na
uniwersalizmie w dużej mierze mi zależy. Zresztą to muszą już
ocenić sami Czytelnicy.
A.K. Ciekawi
mnie, jaka jest Twoja definicja poezji?
B.K. Na
to pytanie nie ma łatwej odpowiedzi. Dla mnie jest to przede
wszystkim możliwość zapisania emocji, przeżyć, swojego punktu
widzenia i przekazania tego innym. A słowo poetyckie jest dla mnie
najbardziej uniwersalną formą wyrażenia siebie. Jest to też
swoisty dziennik, ale nie tylko moich przeżyć. To, że dany wiersz
jest napisany w pierwszej osobie wcale nie znaczy, że dotyczy
bezpośrednio mnie. Dzięki poezji jestem w stanie „wejść w skórę
drugiego człowieka”. I to chyba najbardziej określa moją
definicję poezji.
A.K. „Coraz
trudniej o autentyczność” – słowa, które sygnują okładkę,
a w tytułowym wierszu „Jak te manekiny” piszesz: „Dlaczego
wszyscy muszą/ być szczęśliwi”. Co Cię tak uwiera w człowieku?
B.K. To
trochę taki paradoks, bo lubię technologię i nawet się nią
zajmuję. Ale ta technologia w dużej mierze odbiera nam naszą
naturę. Choć oczywiście czasem jest niezbędna. Wbijamy się w
schematy i ślepo biegniemy przed siebie. A najgorsze jest to, że
nie zawsze możemy cokolwiek w tej kwestii zrobić. Narzuca nam to
wychowanie, teraźniejszość, normy społeczne. Silna potrzeba
odniesienia sukcesu, bycia szczęśliwym, czasem na pokaz.
Wyretuszowane odpowiednio zdjęcia w mediach społecznościowych,
życie w bajce od najmłodszych lat. Jak wiesz, dużo u mnie różnego
rodzaju ekranów, schematów, rozstań lub tkwienia w jakiejś bliżej
nieokreślonej matni. Z drugiej strony, ta tęsknota za czymś co
było i już nigdy nie wróci. Akurat motyw maski przewija się u
mnie już od dłuższego czasu. Po prostu taka natura człowieka. Ale
czy naprawdę natura? Jest gdzieś tam również tęsknota za
wolnością, brakiem skrępowania. Taka kontra do naszych
smartwatchy, które są fajne i pomocne w wielu przypadkach.
Problemem jednak jest to, że często są po prostu wykresami,
tabelkami, schematami zjadającymi nasz czas. I nas samych również.
I żeby była jasność mówię również ze swojej perspektywy –
bo sam lubię i nosiłem smartwatche. Taka rzeczywistość.
A.K. Takie
emocje przekazuje nam podmiot liryczny: zagubienie, sztuczność
świata, zakładanie masek, nieprawdziwość. Ująłeś człowieka –
manekina – kryjącego się za fasadą zimnych, pustych, sztucznych
słów. Śmiem twierdzić, że te wiersze przylgną do niejednego
Odbiorcy. Czy właśnie taką funkcję mają mieć te wiersze –
ożywczą, wstrząsającą, pobudzającą do działania i zrzucenia
balastu naszych czasów – pozoranctwa?
B.K. Dla
mnie najważniejsze, aby wiersz był prawdziwy. I nawet jeżeli
ubieram go w określone słowa i bliżej lub dalej nieokreśloną
historię, musi tę prawdę przekazywać. A prawda wywołuje
różnorakie emocje. Mam także świadomość, że to nieco walka z
wiatrakami. Choć nie jestem przekonany do końca, czy z tą
rzeczywistością walczę. Raczej opisuję. Cieszę się, że wiersze
wywołują emocje, bo dzięki temu, jak już wspomniałem, „żyją
swoim życiem”. To też jest dla mnie świetna funkcja poezji, że
każdy może, jeśli tylko chce dobrać, określone wiersze, słowa
pod swoją perspektywę i swój punkt widzenia, swoje przeżycia.
Cieszy mnie też, że w „Manekinach” wiele osób znajduje coś
dla siebie. I w wielu wypadkach są to zupełnie inne wiersze. Oto
właśnie mi chodziło.
A.K. Który
wiersz z tomiku najbardziej definiuje Ciebie jako twórcę?
B.K. Ależ
to trudne pytanie. W jakiś sposób cały tom mnie oczywiście
określa. Natomiast konkretny wiersz myślę, że będzie się
zmieniał. W zależności od punktu w którym jestem. W wielu tych
wierszach jest, i wręcz musi być, skrawek mnie. A najbardziej
definiujący? Może „W kropce”… Ale równie dobrze, może to
być wiersz „Zaświadczenie”. Podejrzewam, że jeśli mnie
zapytasz za tydzień czy za rok, to podam zupełnie inne przykłady.
I to jest świetna sprawa.
A.K. Wzruszasz
i poruszasz nas – Odbiorców do przemyśleń i refleksji. Te
wiersze są jak wyrzuty sumienia. Kłują w człowieczeństwo. Jak
myślisz, czy właśnie taką poetyką wyrazu uda Ci się trafić do
współczesnego Czytelnika?
B.K. Dziękuję
za miłe słowa i cieszę się, że tak to odbierasz. Taki miałem
zamiar. Chcę poruszać, bo na tym polegają właśnie emocje. Chcę
wywoływać różne emocje. Podoba mi się Twoje określenie „te
wiersze są jak wyrzuty sumienia”. Bardzo trafnie interpretują
moją poetykę. Czy w ten sposób uda mi się trafić do Czytelnika?
Myślę, że tak. Tym bardziej, że miałem już różnego rodzaju
sytuacje, w których doświadczałem reakcji osób, które na co
dzień nie mają wiele wspólnego z poezją. A jednak zatrzymały
się, przeczytały i to wywarło na nie taki efekt, że znalazły na
tyle determinacji w sobie, by dotrzeć do mnie i o tym opowiedzieć.
To tym bardziej mnie cieszy i jeszcze bardziej dopinguje do dalszego
pisania. Ale oczywiście wszystko zweryfikuje bezduszny czas. I
Czytelnicy, którzy zechcą przeczytać te wiersze jutro, za rok za
dziesięć lat.
A.K. Tomik
jest częścią serii poetyckiej Wydawnictwa Oficynka. Wzrok
przyciąga wymowna okładka. W środku, między wierszami, znajdziemy
równie wymowne i charakterystyczne zdjęcia. Jak wyglądał proces
jego powstawania? Czy taki był plan od początku?
B.K. Zależało
mi na tym, aby w tomie znalazły się zdjęcia mojego autorstwa. I
już na początku rozmów zaznaczyłem Wydawnictwu, że chciałbym
wiersze połączyć ze zdjęciami mojego autorstwa. Na szczęście
nie było z tym najmniejszego problemu. Najpierw ułożyliśmy
wiersze, tak aby złożyły się one na określoną historię. Potem
powstały zdjęcia. Wiedziałem czego potrzebuję i jakie fotografie
będą nadawały się do „Manekinów”. W zasadzie powstały one
podczas dwóch krótkich wypadów w okolice mojego miejsca
zamieszkania (do kilometra). A, że miałem już pewne wyobrażenie
jakie chcę zdjęcia, to poszło bezproblemowo. Dodam, że także
fotografuję – kiedyś częściej, teraz mniej. A to doświadczenie
jak najbardziej ułatwiło mi zbudowanie graficzne całego tomu.
Miałem
natomiast nieco inny pomysł na okładkę, choć również głównym
„aktorem” była maska. Wydawnictwo zaproponowało natomiast taką
formę jaką teraz widzisz. Spodobała mi się i z perspektywy czasu
widzę, że był to strzał w dziesiątkę. Lubię ją.
Zależało
mi również na tym dość charakterystycznym zielonym kolorze. Tutaj
również nie było problemu. Z mojej perspektywy mogę powiedzieć,
że dobrze mi się współpracowało przy tworzeniu książki z
Wydawnictwem Oficynka.
A.K. Gustujesz,
sięgasz po poezję współczesnych twórców, czy jednak wolisz
klasyków? Co Cię inspiruje do tworzenia?
B.K. Sięgam
po poezję z bardzo szerokiego kręgu twórców, zarówno tych
uznanych, jak i tych zupełnie nieznanych. Staram się czytać poezję
współczesną i bywam również na różnego rodzaju spotkaniach
autorskich. Oczywiście wrażenia bywają różne, ale chyba dużo
bardziej wolę te spotkania nieco mniej formalne. Staram się być
również na bieżąco z twórcami, którzy zdobywają istotne
nagrody poetyckie w naszym kraju, aczkolwiek muszę przyznać, że
często jest mi zupełnie nie po drodze z ich poetyką. Czasem dużo
bliżej mi do poetyki jakiejś znajomej/znajomego z internetowych
znajomości literackich. Natomiast to bardzo indywidualna sprawa.
Po
klasyków także chętnie sięgam, ale są to klasycy XX wieczni i
jeszcze współcześnie żyjący. Nie może tutaj zabraknąć takich
poetów jak Tadeusz Różewicz, Wisława Szymborska, czy chociażby
Julia Hartwig. Nie powinno też zabraknąć Rafała Wojaczka, czy
chociażby Sylwii Plath. Od wielu lat czytam i cenię poezję Ewy
Lipskiej. A ostatnio na nowo odkrywam Urszulę Kozioł. To jest
płynna i zmienna sprawa. Staram się również sięgnąć po
twórczość osób, które w jakiś sposób miałem okazję poznać.
A
inspiracje? One są na każdym kroku. Najczęściej jest to jakieś
wydarzenie lub odczucie, emocje, które chcę wyrazić. Sytuacje,
które sam spotykam w życiu lub które spotykają bliższe i dalsze
mi osoby. Czasem jest to film, zdanie w tym filmie lub obraz. Nie ma
tutaj żadnej reguły. I to też jest niesamowite.
A.K. Czego
Ci życzyć?
B.K. Może
to i banalne, ale z takich banałów składa się życie. Po prostu
zdrowia. Reszta ułoży się wedle własnych planów. Ale póki
zdrowie jest wtedy możemy coś zrobić. Możemy chociażby napisać
wiersz.
A.K. Coś
od siebie:
B.K. Dziękuję
Ci, że pomyślałaś o mnie. Cieszę się także, że „Jak te
manekiny” poruszyły Twoje wnętrze i że tak wnikliwie – jak
widać po zadawanych pytaniach – je przeczytałaś. Dziękuję
również za to co robisz – bo dzięki Tobie ja i wiele innych
twórców może dotrzeć do Czytelników.
A.K. Dziękuję za rozmowę.
https://gdziekupic.to/buybox.html?id=17152&oid=175808467