14 czerwca 2023

[Premierowo] Trylogia gdańska Anety Krasińskiej: "W objęciach nazisty" i "W objęciach niewoli"

 


Trylogia gdańska Anety Krasińskiej to uczta dla czytelniczego serca tych z Was, którzy sięgają po książki obyczajowe z historią w tle. Dzisiaj akurat przypada premiera drugiej części W objęciach niewoli, Wydawnictwo Skarpa Warszawska.

Historia za każdym razem, kiedy sięgam po takie pozycje, odkrywa przede mną wiele tajemniczych wątków. Tak właśnie jest w tym konkretnym przypadku. Bowiem autorka snuje opowieść o losach swoich bohaterów wokół Wolnego Miasta Gdańska, a następnie obozu w Stutthofie, który był jednym z pierwszych i najdłużej funkcjonujących w północnej Polsce.

I właśnie tę obozową rzeczywistość autorka opisuje w W objęciach niewoli.
Ale wróćmy jeszcze do części pierwszej W objęciach nazisty. To właśnie w Wolnym Mieście Gdańsku toczy się akcja powieści. Młodziutki i bardzo pracowity Iwo poznaje Nelę, Niemkę z dobrego, bogatego domu, której ojciec jest wysoko postawionym senatorem. Młodzi próbują stłumić w sobie rodzące się między nimi uczucie. A rosnące wśród społeczeństwa i mieszkańców miasta napięcia i nastroje polityczno-społeczne, a także buntownicze nastawienie do władz, nie ułatwiają im tej relacji. Bo jak myśleć o miłości, gdy świat podstawia na każdym kroku nogę.
Kiedy serce szamoce się w miłości, na drodze staje wiele niuansów i pewne dane komuś słowo, komu brak szacunku do drugiego człowieka. Wbrew sobie, wbrew prawdziwemu uczuciu. Autorka bardzo autentycznie oddała trudną i napiętą rzeczywistość tuż przed wybuchem wojny, gdzie między Polakami a Niemcami zamieszkującymi Gdańsk dochodzi do wielu aktów przemocy.

W objęciach niewoli realnie odrysowuje obozową rzeczywistość. Kiedy po nieudanej próbie ucieczki z Gdańska, w momencie wybuchu wojny, Iwo trafia do Stutthofu. Życie w obozie to dramatyczna walka o przetrwanie każdego kolejnego dnia, w czasie, kiedy Nela zawiera pakt z „diabłem” i toczy swoją osobistą, intymną przeprawę, by dojść do miejsca przebywania ukochanego, i wreszcie snuć plan wydarcia go z paszczy śmierci.
Przyznam, że lektura tych powieści to, mimo trudnego, wyjątkowo sugestywnego tematu, była czystą przyjemnością, którą bez wątpienia uzyskujemy dzięki wartkiej i płynnej akcji. Jest sekret rodzinny, kontrastowość światów bohaterów, są ich bogate życiorysy, wyjątkowo zarysowane cechy charakteru, są też intrygi, chwile grozy i przestrzeń na refleksję czytelnika. Gęsto tu od emocji, ale i wewnętrznego buntu, napięć w oczekiwaniu na to, co stanie się z bohaterami.
Jestem pod wrażeniem pomysłu trylogii. Bardzo Wam polecam! I czekam na część trzecią W objęciach mroku.

Anecie dziękuję również za ogrom zaufania i podzielenie się ze mną treścią roboczą każdej części, bym mogła spełnić swoje wewnętrzne ambicje i wyzwanie, i napisać wiersz otwierający każdą z tych historii.

https://gdziekupic.to/buybox.html?id=17152&oid=189094954



Aneta Krasińska czyta mój wiersz. Serdecznie dziękuję za cudowną interpretację!
Polecam Wam także wersję audio, gdzie lektorka Anna Mrozowska także pięknie interpretuje mój wiersz!





#książka #book #bookstagram #czytam #czytambolubie #książki #bookstagrampl #booklover #books #ksiazka #bookworm #reading #czytaniejestsexy #czytambolubię #instabook #kochamczytać #polska #warszawa #czytanie #takczytam #bookstagramtopasja #poland #polishgirl #bookish #bookaddict #czytamy #kawa #czytaniejestfajne #terazczytam #kochamksiążki

09 maja 2023

"Misja to droga, która uświadamia moim bohaterom, że często wypowiedziane nieświadomie słowo, staje się narzędziem czy motywem późniejszego postępowania". Wywiad z Moniką Nowacką

 

Całkiem niedawno na rynku wydawniczym ukazała się trzecia w dorobku książka Moniki Nowackiej MISJA. Trzymający w napięciu thriller psychologiczny. Dzisiaj zapraszam Was na wywiad z autorką.





A.K. Dzień dobry, Moniko. Niedawno taką mniej oficjalną premierę miała Twoja trzecia książka MISJA. Jak z perspektywy czasu patrzysz na swoją twórczość?

M.N. Każda kolejna książka, którą zaczynam tworzyć, jest dla mnie jak egzamin - czy potrafię pisać. Koncentruję się na konstrukcji utworu, na przeżyciach kreowanych bohaterów, czy na rozszerzeniu wątków tematycznych odpowiedzialnych za spójną i interesującą historię. To ważne, bowiem czytelnik powinien uczestniczyć w wydarzeniach, integrować się z postaciami, tęsknić za nimi.
Na początku pisałam dla samej siebie. Wyrzucałam skumulowane przeżycia, obserwacje, czy emocje. Później zależało mi, by podzielić się wewnętrznymi refleksjami.
Moje wcześniejsze książki: W poszukiwaniu siebie, czy Inkubator tworzą nurt literatury kobiecej. Opowiadają o kobietach, ich pragnieniach, tęsknocie za miłością, bądź macierzyństwem, które ofiarowuje kobiecie wewnętrzne spełnienie.
Ostatnia książka Misja była dla mnie pewnego rodzaju eksperymentem. Wcześniej, zarzekałam się, że nie napiszę nigdy kryminału, bądź thrillera. Teraz już wiem, że potrafię, z czego bardzo się cieszę. Pozwoliłam sobie także na gorące sceny erotyczne, po to, aby ukazać różnorodność cielesnych doznań. Misja to nie tylko narzucone wyzwania, lecz przede wszystkim walka z prześladującą przeszłością, własnymi słabościami, gotowość przeobrażenia, aby stać się zupełnie kimś innym. Czy moim bohaterom uda się ta transformacja? Czy będą w ogóle na nią gotowi?


A.K. To trzecia książka w Twoim dorobku twórczym. Skąd pomysł na MISJĘ?

M.N. Mój znajomy, człowiek bardzo spokojny, opowiedział mi o swoich problemach, namawiając mnie jednocześnie, abym napisała kryminał. Broniłam się strasznie, Aż pewnego dnia, w głowie, pojawił się zarys powieści. Powiedziałam wtedy do znajomego: „Nie martw się, uśmierciłam ją! Teraz możesz już spokojnie zamknąć przeszłość! Bądź wolny i szczęśliwy!”
Wykorzystałam pewne wątki z jego biografii, reszta to nieprzewidywalna fantazja i kobieca intuicja.


A.K. Plik roboczy MISJI kategoryzował powieść jako kryminał, ale po głębszej analizie tekstu stwierdziłam, że bliżej mu do thrillera. Skupiasz się na budowie duchowej, psychice swoich bohaterów. Czytelnik jest w ich myślach, emocjach, które są wręcz namacalne. A piszesz z perspektywy kobiety i mężczyzny. Z której pisało Ci się lżej, łatwiej? Wydawałoby się, że będąc kobietą, ta kobieca perspektywa jest Ci bliższa.

M.N. Odkąd pamiętam, zawsze potrafiłam opisywać kobiece charaktery. Z przyjemnością wdrażam się w niewieścią psychikę, rozdrabniam na kawałki poszczególne cechy osobowości, aby wydobyć wyrazisty obraz postaci. Dokonuję analizy, poszukując odpowiedzi, co wpłynęło, na kształtowanie danej postawy. W Misji dodatkowo stworzyłam postać mężczyzny. Losy dwóch głównych bohaterów przeplatają się równolegle, ukazując podobny bagaż ich doświadczeń. Najciekawsze było dla mnie, że po raz kolejny przekonałam się, jaki wpływ ma środowisko, w którym żyjemy, jak odgrywa ono znaczącą rolę w kształtowaniu naszej osobowości. Nie oznacza to jednak, że czym silniejsza osobowość tym ma łatwiej. Z pozoru prawdziwe oblicze, często podświadomie, jest kreowane fantazją, w rzeczywistości nie potrafimy stwierdzić, czy jesteśmy tacy naprawdę. Przecież każda nowa sytuacja, wydarzenie, czy relacja społeczna wywołują w nas nieprzewidywalne odczucia, słowa sędzi Łabędzkiej, że „w każdym człowieku ukryte są cechy mordercy” zdają się potwierdzać to przesłanie.
Etap transformacji wewnętrznej jest w ciągłym ruchu, chodzi tylko o to, czy po pewnym czasie dojdziemy do wniosku, że jesteśmy bezsilni wobec zmian, i wciąż jesteśmy tacy, jacy byliśmy wcześniej. Nie miałam żadnych problemów w tworzeniu zarysu obrazu męskiej postaci, może dlatego że identycznie analizowałam ją na równi z kobiecą.



A.K. W powieści wysyłasz swojego bohatera na pewną misję do Ukrainy. Takie myśli mi po głowie w trakcie czytania przychodziły: czy uważasz, że dosyć śmiałe tezy, jakie głosi Emil o Ukrainie, jej historii i polityce, są śmiałe i odważne w tym trudnym dla nas wszystkich czasie?

M.N. W utworze niemal każdy z bohaterów (ci drugoplanowi podobnie) ma do spełnienia ważną misję. Nie tylko skazany za morderstwo mężczyzna, ale także sędzia, która nie jest do końca przekonana o postępku oskarżonego, wygłasza obciążający wyrok.
Misja to droga, która uświadamia moim bohaterom, że często wypowiedziane nieświadomie słowo, staje się narzędziem czy motywem późniejszego postępowania. Dla sędzi Łabędzkiej przekleństwem, które nie może zakończyć się dobrze.
Mocny thriller psychologiczny z kontynuacją poszukiwań prawdy o sobie!
Książkę ukończyłam pisać tydzień przed wybuchem wojny w Ukrainie. Niespodziewane realia zmusiły mnie do dokonania zmian w tekście. Pilnowałam, aby nie powstał dramat wojenny. Drugi główny bohater utworu niespodziewanie trafia na Ukrainę i nie chce brać udziału w tragicznych wydarzeniach. Jest jak najbardziej neutralny. Oczywiście integruje się z cierpieniem, lecz to nie jego wojna! Zależy mu, by jak najszybciej wrócić do kraju, lecz nie może bowiem jest poszukiwany. Powrót będzie możliwy dopiero po wykonaniu pewnego zadania. Czy powróci jako ktoś zupełnie inny? Odpowiedź zostawiam już czytelnikom.



A.K. Co było dla Ciebie najtrudniejsze w kreowaniu tej powieści? Jak długo w ogóle ją pisałaś? Jak długiego researchu potrzebowałaś od Twojej ostatniej książki Inkubator, która, nota bene, jest także inna tematycznie?

M.N. Zależało mi, aby opisana historia trzymała czytelnika w napięciu, niedopowiedzeniu, tajemniczości kolejnych wydarzeń, a przy okazji, aby dobrze się on bawił. Wielowątkowość sytuacji, wraz z zachowaniem reguł przyczynowo skutkowych, zmierza do połączenia poszczególnych elementów w jedną całość, rozwiązując zagadkę.
Przeszłość bohaterów wpływa na ich zachowania, emocje, postępowanie. Potrzebują wsparcia od Boga, który wskaże im drogę do wyciszenia i szczęścia. Bez jego obecności, wydaje im się, że nie dadzą sobie rady. Dla skazanego i sędzi wspólne spotkanie do którego wreszcie dojdzie, okaże się ostatecznym wyzwoleniem. Ale, czy pozytywnym? Ja już wiem. Jeśli czytelnik pozna prawdę i zrozumie motywy kierujące bohaterami, oznaczać to będzie dla mnie, że opisana historia ma sens.


A.K. Okładka. Czy spełnia Twoje autorskie wizje?

M.N. Myślę, że tak. Okładka to bardzo ważny element promocyjny, ma zachęcić odbiorcę do przeczytania. Tajemnicza postać mężczyzny zaciekawia, cielesność kobieca zaś sugeruje na odważne sceny erotyczne, które z kolei wydawało by się, wpisane są w jej naturę. Niestety, u bohaterki są improwizacją potrzebną do realizacji pewnego planu…


A.K. Jakie są Twoje najbliższe plany wydawnicze?

M.N. Tworzenie opowieści, czyli ingerowanie w losy bohaterów, umieszczenie ich w danej społeczności i realiach, stanowią dla mnie wspaniałą rozrywkę. To forma relaksu i wyciszenia. Cudowna pasja wyrzucania z siebie nazbieranych emocji, czy obserwacji.
Od jakiegoś czasu rozpoczęłam pisać kolejną historię, przemawia ona tym razem za kryminałem. Czas jednak pokaże, jak będzie na koniec.
Akcja rozgrywa się we Frankfurcie nad Menem, gdzie mieszkam. Pojawi się motyw rasistowski, oraz nie zabraknie polskości, czyli słowiańskiej kultury i tradycji.


A.K. Czego Ci życzyć?

M.N. Aby doba liczyła 25 godzin, wtedy może znalazłabym więcej czasu na sport, i oczywiście pisanie.


A.K. Coś od siebie do Czytelników.

M.N. Przede wszystkim, aby czytanie stanowiło dla nich formę relaksu i wyciszenia. W ogóle zachęcam do czytania, jako odskocznię od codziennej rutyny. Dla kobiet dodatkowo, aby znalazły czas dla siebie. Wsłuchały się w swoje myśli, pragnienia, oczekiwania.

Zawsze powtarzam, że my - Kobiety - jesteśmy różnorodne i jednocześnie bardzo do siebie podobne. Potrafimy kochać i nienawidzić. Walczymy, by po chwili zrezygnować z podjętych wcześniej zamierzeń, albo odwrotnie.

Życzę nam wszystkim więcej uśmiechu, akceptacji siebie, aby porażki i niepowodzenia nie zrażały, lecz stanowiły motywację do spełniania kolejnych marzeń.



ridero.eu/pl/books/misja_1/


07 maja 2023

[Wizytówka autorska] Sandra Jaworska

 

Kolejna odsłona wizytówki autorskiej, dzięki której mam okazję poznawać wspaniałe osoby, cudowne i cudownych autorów. Haiku to sztuka, która mnie zadziwia, ale też stawia swoisty rodzaj wyzwania. Chociaż piszę wiersze, to zawsze czuję niedosyt z wykreowanych przez siebie strof, dopatrując się niedoskonałości. Dzisiaj wiem, że jeszcze mnóstwo pracy przede mną.

Tymczasem poznajcie Sandrę Jaworską, która wydała, co prawda, jeden tomik z haiku "Cztery pory roku", Ludowa Spółdzielnia Wydawnicza, ale śmiem twierdzić, że na literackich szlakach jeszcze się z autorką spotkam niejednokrotnie.



    Jestem pasjonatką literatury japońskiej, popkultury, mitologii, religii i kuchni. 20 lat temu zakochałam się w Japonii i miłość ta trwa do dzisiaj. Dzięki temu poznałam wielu wspaniałych ludzi i stworzyłam niezapomniane wspomnienia. Z wykształcenia jestem japonistą, kulturoznawcą i technikiem weterynarii. Od 10 lat uczę języka japońskiego w szkole językowej. Jest to moja wielka pasja, więc każdy dzień w pracy jest dla mnie cennym doświadczeniem i miło spędzonym czasem. Od najmłodszych lat jestem zafascynowana naturą. Żyję w myśl wabi-sabi, czyli japońskiej sztuki odnajdywania piękna w niedoskonałościach. Odnosi się ona również do odczuwania głębi i bogactwa otaczającego nas świata. Doceniam każdy zakwitły kwiat i każdy opadający liść. Zachwycam się ciepłym deszczem, świeżym powietrzem i promieniami słońca. Kocham zwierzęta, dlatego też w moim domu mieszka pies, kot i 3 szczury. Byłam wolontariuszką w fundacji ratującej koty. Wielokrotnie przygarniałam z ulicy gołębie i zajmowałam się zaginionymi psami. Jestem pełna uwielbienia do sztuk pięknych. W wolnych chwilach maluję obrazy lub gram na keyboardzie. Moją pasją są również gry komputerowe, oglądanie anime (japońskiej animacji), zbieranie figurek oraz tatuaże, których mam kilka. Uwielbiam spacery, podróże i gotowanie. Od kilku lat piszę artykuły do gazet poświęconych kulturze oraz popkulturze Japonii. Wszystkie moje doświadczenia pozwoliły mi stworzyć tomik poezji haiku, która jest mi bliska od wielu lat. Pomaga zatrzymać chwilę na dłużej, aby w każdym momencie móc do niej wrócić. Jestem zafascynowaną japońską literaturą i to właśnie po nią sięgam. Autor, którego niezwykle cenię to Ryūnnosuke Akutagawa. Uważany jest za „ojca krótkich historii japońskich”. W głębi serca na zawsze pozostanie ze mną również Yoshimoto Banana i jej książka pt. Tsugumi.



    Kiedy skończyłam kilkanaście lat zaczęła się moja przygoda z szeroko rozumianą sztuką. Najróżniejsze wiersze pozwalały mi przelewać na papier wszystkie emocje, które nie zawsze mogły wyjść w postaci słów. Mimo wielu prac, to właśnie haiku stało się najbliższe memu sercu. Krótkie sylabiczne twory zaczęły wypływać z mojego wnętrza, dając szczęście, ukojenie, spokój, czy też wprowadzać w nostalgię. Dosłownie jak grom z jasnego nieba pojawiały się kolejne wersy, które musiałam jak najszybciej zapisać, aby utrwalić te piękne chwile. Początkowo miały one zostać ukryte na dnie szuflady, ale kiedy usłyszałam słowa zachwytu od ważnych dla mnie osób, postanowiłam się nimi podzielić. Zaczęło się od rozmów z wydawnictwami, które bardzo chętnie chciały współpracować. Miałam wnieść świeży powiew w ich dorobek. Wybrałam zatem najlepsze dla mnie miejsce i stworzyłam swój pierwszy tomik poezji, który został wydany w 2022 roku. Myślę, że kiedyś nadejdzie taki moment, w którym będę mogła ponownie przekazać widziany przeze mnie świat wielu osobom, pisząc kolejną książkę. Chciałabym jeszcze opowiedzieć o samym haiku.

Jest to japońska miniatura poetycka, której początki sięgają epoki Edo (1603-1868). Za najwybitniejszego twórcę uchodzi Matsuo Bashō (1644-1694), który wypracował swój własny, niepowtarzalny styl i przyczynił się do rozpowszechnienia tej jednej z najdrobniejszych form poezji. Haiku tradycyjnie jest wierszem siedemnastozgłoskowym, składającym się z trzech wersów po 5-7-5 sylab. Powinno spełniać trzy reguły. Po pierwsze, odnosić się do przyrody, często pory roku, której dotyczy kawałek rzeczywistości uchwycony przez autora w danym momencie. Po drugie, musi opisywać konkretne wydarzenie, a nie szukać uogólnień. Po trzecie, musi być osadzone w czasie teraźniejszym. Haiku niczego nie objaśnia i samo też nie potrzebuje objaśnień. Jest obiektywne i skupia się na tym, co dzieje się obecnie wokoło. Nie lubi wyszukanych metafor, ukazując świat taki, jakim jest. Jest bezosobowe, nie pokazuje uczuć autora, lecz zostawia odbiorcy miejsce na swoje własne skojarzenia.


Zajdziecie mnie:

https://www.facebook.com/kururishu


Śnieg się zasiedział

Na zaspanych polanach

Pierwsze krokusy


Światło świetlików

Wśród pachnących zarośli

Bawią się koty


Jesienne lustra

Porozbijane wszędzie

Wspomnienia deszczu


Morze wzburzone

Pod ciemnym materiałem

Sypie się brokat



https://gdziekupic.to/buybox.html?id=17152&oid=185974756




18 kwietnia 2023

[Wizytówka autorska] Agnieszka Czerwińska

Kochani!

Dzisiaj zapraszam Was do zapoznania się z twórczością Agnieszki Czerwińskiej, autorki wszechstronnej, która debiutowała książeczką dla dzieci. Miłej lektury!



Nazywam się Agnieszka Czerwińska (Agnieszka Hyży), urodziłam się 15 marca 1995 roku w Koninie. Pierwszy tytuł Królowa wyścigów napisałam w wieku zaledwie siedemnastu lat, jednak dopiero dziewięć lat później zdecydowałam się na wydanie pierwszej książki. Moją debiutancką powieścią jest bajka dla dzieci Magiczny Słowik.

Lata wspomniane wyżej poświęciłam na tworzenie niezwykłych historii, szlifowanie niespotykanego warsztatu literackiego, napisałam około stu książek. Obecnie wydanych zostało dziewięć, w tym dwa tytuły zostały przetłumaczone na język angielski i ukraiński.

Magiczny Słowik to moja debiutancka książka, która pomaga zwierzętom dzięki akcji „Literka dla schroniska”. Utwór został napisany na przełomie 2020/2021 roku, a następnie wydany w roku 2021. Aura powieści zbliżona jest do słynnej Opowieści wigilijnej Charles’a Dickens’a, jak relacjonują recenzenci. Morał natomiast kruszy najbardziej zatwardziałe serca, dzięki czemu książka nadaje się dla każdego, a wiek nie gra roli.

Moje wydane książki:

- Trylogia odrodzenia:

Przedsionek piekła,

Salon rozpusty,

Pokój nadziei,

- Magiczny Słowik,

- Magiczny Słowik wersja brytyjska,

- Przygody kota Psota:

Koszykowa niespodzianka,

Koszykowa niespodzianka wersja ukraińska,

Skrzynka dziadka Thomasa,

Wuj Jack,

Psocia ferajna,

Ukryty skarb,

Piszę powieści obyczajowe, kryminały, fantastykę oraz bajki dla dzieci. W swojej drodze pisarskiej tworzyłam treści blogów oraz artykuły jako copywriterka.

W roku 2021 założyłam własne wydawnictwo o nazwie I-PISARZ.PL, którego celem jest wsparcie autorów radą w trakcie trudnej drogi, jaką muszą przejść, a przede wszystkim skupiłam się na wydaniu własnych książek. Dbam o każdy szczegół publikacji, od pierwszego etapu wydawniczego, czyli redakcji aż do promocji dzieła.

Na przełomie roku 2021/2022 zorganizowałam akcję „Literka dla schroniska”, której celem było przekazanie przeze mnie tytułu Magiczny Słowik. Książki zostały następnie wymienione na wysokiej jakości karmy dla podopiecznych schroniska w Koninie oraz Skałowie. W mniej medialny sposób aktywnie wspieram czworonogi, a moim największym marzeniem jest utworzenie fundacji pod nazwą „Literka dla zwierząt”. Pierwotnym założeniem jest zebranie funduszu, który przekazywany będzie dla opiekunów zwierząt w trudnej sytuacji, np. po wypadku komunikacyjnym, choroby, lub innego zdarzenia, które spotkało zwierzę.

W roku 2022 zaczęłam prowadzić rubryczkę recenzencką na portalu Kołobrzeskie ogłoszenia, gdzie dzieliłam się opiniami przeczytanych książek oraz pozwalam czytelnikowi spojrzeć okiem autora na każdy przeczytany tytuł. Aktywnie odwiedzam szkoły oraz biblioteki, spotkania autorskie organizowane są w całej Polsce.

Pasja a może i hobby?

Nie ograniczam się do jednego hobby, gdyż uważam, że życie jest zbyt krótkie aby wszystkiego nie spróbować. Czytam, piszę, recenzuję, uczę się, gotuję, podróżuję, spaceruję, pomagam zwierzętom, zbieram przeróżne przedmioty. Nie boję się również pracy fizycznej, potrafię pomalować pokój, ułożyć panele, problem nie stanowi także wykonanie elewacji domu. Jestem kobietą, która nie boi sobie ubrudzić rąk, lubię próbować nowych rzeczy i staram się żyć zgodnie z moimi zasadami.

Zakochana jestem w trylogii czasu Kerstin Gier, historia ta zainspirowała mnie do pisania książek. Kocham fantastykę z wątkiem romansu, lecz nie pogardzę kryminałem. Uwielbiam próbować twórczości naszych polskich pisarzy.

Jak każdy czytelnik w literaturze szukam chwili ucieczki, relaksu i jak często powtarzam - wyrwania się z szarej rzeczywistości, jaka nas otacza. Wieczorami przy kubku gorącej herbaty liczę na lekturę, która urzeknie mnie swoją historią.

Jestem autorką świata, która ma za zadanie wyrwać Cię z szarej rzeczywistości i pozwolić na chwilę wejść do świata magicznego i fantastycznego. Pisząc pierwszą książkę nie sądziłam, że stworzę całe uniwersum czasu światów, postaci i wątków, którymi żyć wy będziecie. Chciałam sama na moment opuścić świat trosk, a nieświadomie stworzyłam coś wielkiego. Nigdy nie zapomnę ludzi, a właściwie człowieka, który mi przy tym towarzyszył i mam nadzieję, że wykreowane światy spełnią swoje zadanie. Ale w kilku słowach jeszcze raz przedstawię moje uniwersum 😉

Uniwersum czasu – co to jest?

Uniwersum czasu składa się na wszystkie historie dotyczące świata rządzonego przez Mireiię oraz jej ojca Pana Mórz. Czytelniku otrzymasz tutaj obraz kilku światów, które kreowały niezwykłe wydarzenia. A każdą z historii opowie inna członki rodów rządzących rzeczywistościami. A zacznie się ta historia od narodzin samego diabła, czyli pół-kobiety pół-ryby – Mireii. To za sprawą jej narodzin na świat sprawdzona została samotność. Niedawno pisałam tak:

Pierwotna historia świata zaczyna się od Edenu - raju, gdzie Bóg, czyli nasz Pan mórz stworzył ludzi. Każdy mężczyzna połączony był z kobietą. Każdy Adam posiadał swoją Ewę a Ewa Adama.

Tworzyło to harmonię świata, która miała trwać po wsze czasy. Jednakże, gdzie jest ład musi istnieć i chaos. Jedna krnąbrna kobieta nie była zadowolona z życia w nudnym związku. Nie mogę się jej dziwić, może wylosował nudziarza. Niespokojna dusza czytaj kobieta poszukiwała więc spełnienia w innych ramionach, skąd była wypędzana aż pewnego razu znalazła przyjemność w ramionach innego. Oddała się morskim falą w objęcia, swojemu stwórcy i tak zburzyła ład. Jej wyczyn jest uznawany za grzech i sprowadzenie na ludzi samotności. Ale nie to było najgorsze. Definicją raju był porządek, który został zaburzony, nie tylko przez zdradę tej niespokojne duszy, ale znacznie gorsze następstwo. Owocem jej zdrady było dziecko, ale niezwykłe – w połowie kobieta w połowie ryba. Czyli Mireiia, zdrada Ewy przyczyniła się do narodzin diabła. Kobieta przypłaciła życiem jej przyjście na świat, lecz my ludzie płacimy znacznie gorszą cenę za jej grzech. Jesteśmy wodzeni przez wiedźmę morską.

I tak, drogi czytelniku, zaczyna się historia ludzi, dobra i zła, rodów o jakich wspomniałam wyżej i opowieści o niezwykłych kobietach, które dźwigać muszą na swych barkach istotę świata i zabawy wiedźmy morskiej.

W uniwersum czasu przedstawię Ci świat rodów przed manipulacjami czasem samego diabła, świat po jego manipulacjach, czyli czasy nam obecne, które ewoluowały i wydały nam twór pod postacią LPMa. Zaproszę Cię również do przyszłości, która odsłoni Ci wykreowaną rzeczywistość po stworzeniu LPMa.

Idąc tym tokiem sprawdzą się najgorsze spekulacje mówiąc, że im człowiek zajdzie wyżej tym szybszy jego upadek, i tak też się stanie – dojdzie do apokalipsy i świata rządzonego jedynie przez radę nie będącą już w cieniu. A ja naszkicuję Ci świat po apokalipsie, ten i jeszcze jeden, który ma być końcem, lecz i początkiem. Jak wąż zjadający ogon.

Rozpisałam się jak prawdziwa autorka 😉 Poza uniwersum czasu tworzę książki rozrywkowe, lecz z morałem. Pisząc bajki dla dzieci czerpię inspirację z otoczenia, przeżyć, a czasem i własnej wyobraźni. Tworząc bajki dla młodszej widowni sama czuję się jak dziecko i na moment opuszczam świat realny. Tak było w sytuacji bajki o Ignis – czarodziejce ognia, która i mnie zabrała do baśniowego królestwa, w którym magia i magiczne istoty istniały i żyły razem z ludźmi. Bohaterka odsłoniła mi nie tylko nowy świat, lecz i potęgę ognia i poświęcenia. Gdy tylko opuściłam ten wymiar, szybko zajęłam się kolejnymi książkami i światami, aż wreszcie podczas pewnych Świąt Bożego Narodzenia złoty słowik zainspirował mnie do stworzenia bajki o Magicznym Słowiku. Okres świąteczny jest pięknym czasem, lecz dla mnie zima to czas śmierci wielu zwierząt, które z powodu mrozów tracą życie. Powieść miała ukazywać i ukazuje prawdziwą wartość życzeń, tylko te szlachetne spełniają się w niezmiennej formie. W głowie natychmiast powstały kontynuacje dotyczące Magicznego Słowika czyli Magiczne wakacje Słowika oraz Magiczny świat Słowika. Zupełnym przeciwieństwem jest historia o Przygodach kota Psota, która miała pełnić rolę książki rozrywkowej dla dzieci. Jednakże nie byłabym sobą gdybym nie zainspirowała przygód Psota moimi doświadczeniami ze zwierzętami i gromadą, która wtedy towarzyszyła mi. Mam ogromny sentyment do tej serii ze względu na czas miniony, który już nie wróci. Dlatego również tworzę, aby zakotwiczyć chwile w czasie i mieć możliwość powrotu, zupełnie jakbym posiadała wehikuł czasu. Każda historia ma inny początek, inne przesłanie i zupełnie odmienny koniec.

Znajdziecie mnie:

https://agnieszkaczerwinska.pl/

https://www.facebook.com/agnieszkaczerwinskapisarka

https://www.instagram.com/agnieszkaczerwinska_ipisarz.pl/

https://www.tiktok.com/@agnieszkaczerwinska.pl

https://www.youtube.com/@agnieszkaczerwinskapisarka/videos



Fragmenty:

ROZDZIAŁ I Przedsionek piekła

Dwudziesty pierwszy wiek to czasy szybko rozwijającej się technologii. Przyrost nowinek technologicznych biegnie takim tempem, że większość społeczeństwa nie nadąża za premierami smartfonów, laptopów, telewizorów, kamer czy innych cudów techniki. Zaledwie krok w miniony wiek, a mogliśmy jedynie pomarzyć o kamerach wielkości tic taca czy przepływie informacji tak szybkim jak myśli. Może warto tutaj przytoczyć przysłowie: „szybciej mówi, niż myśli”, ja natomiast uważam, że na dzisiejszy czas, jaki nas zastał, możemy zmienić powiedzenie i śmiało zastąpić je słowami „szybciej pisze niż myśli”. Żyjemy w czasach, powiedzmy, pokoju, w dobie wymuszonej grzeczności, dobroci, charytatywności, przyzwoitości czy nawet czystości ciała i mieszkań. Stwarzamy pozory, gdyż jak nas widzą, tak nas piszą. Stygmatyzujemy tych, których stać na odwagę, by być sobą, wyjść poza ramy rzeczywistości, świata idealnego, lecz tylko dla wybranych. Zamykamy oczy na głód i na cierpienie, biedę, śmierć…Przechodzimy obojętnie obok żebraka, ale z uśmiechem na twarzy kupujemy dziesiątą parę jeansów. Hipokryci z nas, ludzi. To pewne. Oburzamy się w chwili, gdy do człowieka z ulicy uśmiechnie się szczęście – wygra na loterii, otrzyma mieszkanie socjalne lub ktoś o mniejszym od naszego odsetku dumy odda mu część swoich dóbr. Oburzamy się nie dlatego, że nic nie zrobiliśmy, ale dlatego, że nie polepsza się nasze życie tylko kogoś innego. Egoiści z nas, ludzi, ale do tego można przywyknąć. Kiedyś czytałam, że człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do wszystkiego, od drobnych uniedogodnień, aż do sytuacji, które niszczą jego samego. Ilu z nas jest taką osobą? Pozostawię to pytanie bez odpowiedzi. Podobnie jak wiele innych trudnych, jakie zadaję sobie czy innym. Czasem myślę, że jedynie wyrzucając wszystko z głowy – wszystkie myśli, wspomnienia, pragnienia, marzenia – możemy nareszcie otworzyć oczy na świat, który nas otacza. Ludzie potrafią nas zaszufladkować nieodwracalnie, wpłynąć na nasze życie, zmienić nas i nasze poglądy. W jednej chwili jesteś podróżnikiem, badającym zapomniane miejsca na ziemi, w innej natomiast siedzisz w czterech ścianach, czekając, aż partner wróci z pracy. Zapominasz o tym, co cię uszczęśliwiało, rzucasz wszystko dla drugiej osoby. Potrafimy się poświęcić, ale czy na pewno zawsze musimy to robić? Odpowiedzi potrafimy udzielić dopiero po latach, właściwej odpowiedzi. Życie nie zawsze jest pasmem sukcesów. Pomimo że nasza sytuacja materialna jest dobra, nie wszystko możemy zawdzięczać pieniądzom. Choć to uniwersalny środek od wieków zapewniający szczęście, mi szczęścia nie dał. Poza majątkiem i sławą, o czym marzy dziś każdy przeciętny człowiek, jest jeszcze jedna przyjemność łechtająca nasze ego. Dreszczyk strachu, przygody, który napędza nas do dalszego życia, sprawia, że kolejny dzień nie jest monotonny jak praca w firmie czy zajmowanie się czterema kątami. Zastrzyk adrenaliny, który rozkazuje nam go namnażać. Tej przyjemności nie mogę odmówić sobie od lat.... 

 

 

ROZDZIAŁ I Salon rozpusty

Śmierć od wieków intrygowała nas, ludzi, pod względem fizycznym, duchowym czy kulturowym. Czym tak naprawdę jest pojęcie śmierci? Czy tylko stanem niedomagania ciała? A może krokiem do innego świata? Etapem? Karą? Nagrodą? Zadaję sobie te pytania. Śmierć, czy naprawdę jest czymś złym? Dla każdego człowieka nadchodzi dzień pożegnania. Przychodzimy na ten świat, rozwijamy się, żyjemy, starzejemy i umieramy. Tak przynajmniej jest u większości ludzi, lecz istnieją przypadki nie typowe: morderstwa, choroby, nieprzewidziane zdarzenia, które nie pozwalają nam żyć i się zestarzeć. Wtedy odchodzimy z tego świata przedwcześnie, a nasi bliscy znajdują pocieszenie w religii. Rodzajów wiary na świecie jest tyle, ilu jest ludzi, lecz symbol śmierci przewija się przez każdą, jest niczym uniwersalny kod. Ten szyfr, jak powiedziałam, zabiera nas ze świata, w którym żyliśmy, do nieznanego. I tak jest zawsze i wszędzie. Możemy chwytać się żalu, wylewać tę rozpacz na obrazy, wiersze, muzykę, ale nie zmienimy kodu. Filozofowie tworzyli dzieła na cześć śmierci, załóżmy taki Klaudian Klaudiusz, rzymski poeta, jest autorem słów mors omnia aequat, czyli śmierć równa wszystkich i wszystko. Wielka szkoda, że ten poeta nie poznał Duncana, zapewne przeszedłby wtedy załamanie nerwowe. Śmierć w przypadku wampira jest niemożliwa, lecz pociąga go. Śmierć pod względem fizycznym, ustanie wszystkich oznak życia byłaby dla niego prezentem. Śmierć. Powtarzam. Śmierć jest tym, co sprowadziło mnie do tego miejsca, mnie oraz innych ludzi. Jesteśmy składnikiem eliksiru śmierci, trucizny, która oszuka diabła. Wstyd mi, że rozpracowałam plan Duncana tak późno, po tylu latach. Dlaczego najprostsze pomysły czasem potrafią ukryć się za mętlikiem myśli? Bywa, że umysł ludzki jest jak cegła, której nie da się rozbić, nic do niej nie dociera. Gonimy niczym szczury w potrzasku wprost do pułapki większej niż ta, w której w obecnym momencie się znajdujemy. W myślach przywołuję ostatnie godziny przed moim porwaniem. Chwile, kiedy w mojej głowie tkwiła cegła, której nie mogłam rozbić. Ślepo dążyłam do tego, co miało się stać. Duncan wszystko zaplanował, lecz dam sobie rękę uciąć, że nie sam. Ktoś mnie zdradził, a zdrajcę czeka jeden los. Uważnie zanurzam narzędzia chirurgiczne w lepkiej różowej masie, kolejnym doskonałym wynalazku Duncana. Dezynfekująca gąbka, lecz do niej temu czemuś daleko. Jednak co może znaczyć zwykłe słowo, zwykłej śmiertelnicy? Wkrótce skończę jak 2999 stojąca teraz obok mnie i wkładająca pobrudzone naczynia do zmywarki skonstruowanej przez Duncana, czyli kuleczek w misce, które mają pełnić funkcję tego urządzenia. Jednakże słysząc dźwięk rozbitego szkła, mój dobry nastrój znika, podobnie jak i 2999.

– Zlew, woda i ścierka by wystarczyły – syczy Camille. – Znów muszę zaopatrzyć nas w nową zastawę.

– Gąbka dezynfekująca sprawia, że narzędzia chirurgiczne korodują w oczach – westchnęłam. – Wszystko na nic.

 

ROZDZIAŁ I Pokój nadziei

Wolność jest stanem niedocenianym przez nas, czymś tak oczywistym jak prąd, woda czy supermarket. Ideą swobody jest nasz świadomy wybór, który nie jest skutkiem przymusu osób trzecich. Podejmujemy decyzje zgodnie z naszą wolą, sumieniem czy innymi czynnikami. Wolność jest przeciwnością zniewolenia. Życie na powierzchni jest wolnością, natomiast życie w podziemiach – więzieniem… Tak przynajmniej powinnam sobie to tłumaczyć. Jednak co zrobić, gdy serce i umysł jeden raz w życiu mówią jednym głosem i nie zgadzają się z tą tezą? Czy to skutek syndromu sztokholmskiego ,a może prawdziwej miłości? Co się ze mną dzieje? Porzucam racjonalny tok myślenia i zachowuję się jak główna bohaterka telenoweli. Mój umysł szaleje, porzuciłam zdrowy rozsądek dla niego. Otulam się ramionami, myśląc o Duncanie.

Ekhem – chrząknął policjant, tym samym zwracając moją uwagę. – Wróćmy do rzeczy. Trzęsę się, leżąc teraz w łóżku szpitalnym. Nie mogę wyrzucić z pamięci wczorajszej nocy, Duncana i zdrady Elizabeth. Przez podróżniczkę w czasie, 2999 i Blase’a zmuszona byłam opuścić mój dom oraz Duncana. Serce chce pęknąć na pół, a łzy gromadzą się pod powiekami. Najgorsza jest niemoc, bezsilność spowodowana brakiem powrotu.

– Nazywasz się Roxanne Bedlington? – dociera do mnie niczym echem głos policjanta. Nie mogę wrócić. Tylko te słowa w tej chwili są dla mnie ważne. Póki Duncan nie zbierze sił, nie mogę do niego wrócić. Ponadto potrzebuję zaproszenia, aby wejść do tuneli. W tej chwili czuję się jak zdrajca, chociaż zapierałam się przed zrealizowaniem ich planu, to teraz jestem tutaj. W szpitalu, do którego zabrał mnie jakiś kierowca. Przywiózł mnie tutaj, aby teraz wielu lekarzy badało mnie niczym królika doświadczalnego, a obleśny policjant patrzył na mnie jak na skończoną wariatkę i oszustkę. Lustruję jego mundur, ubrudzony cukrem pudrem, wylewającą się z kołnierza skórę czy brudne paznokcie.

– Mówiłam już kilka razy – odezwałam się. – Nazywam się Roxanne Bedlington. Podnoszę się do pozycji siedzącej, co nie jest łatwe przez liczne rurki doczepione do mojego ciała.

– I zostałaś porwana przez Kolekcjonera ludzi? – kończy sceptycznie.

– Co w tym dziwnego? – Wzruszył ramionami.

– Roxanne Bedlington nie żyje.

– Proponuję wykonać testy, w końcu jesteśmy w szpitalu –syknęłam.

– Wróćmy do początku, nazywasz się… Głośno zawarczałam, słysząc lekceważący ton policjanta. Uważa mnie za większego durnia, niż sam jest. Przesłuchanie trwa już wiele godzin, a tutaj nic się nie zmienia. Uważa mnie za oszustkę, co godzi w mój honor i potwierdza opinię na temat policji.






02 marca 2023

Poetyckie miraże - w kręgu wiersza, który otwiera powieść Anety Krasińskiej "W objęciach nazisty"

 
Nie jestem osobą, która szafuje określeniami, szczególnie w stosunku do siebie. Pierwszy raz publicznie piszę o tym, że nie mam w zwyczaju określać się kimś kim nie jestem, bo tak się składa, że jeśli chodzi o proces twórczy, wobec siebie jestem krytykiem doskonałym. Tak, jestem bardzo dla siebie krytyczna. Moje tworzenie wierszy, poezji, to przede wszystkim mnóstwo skreśleń, refleksji, emocji, przemyśleń. I tutaj małe wyjaśnienie - nie czuję się kompetentna, by określać się mianem poetki. Uważam, że muszę napisać miliony wierszy i tyle samo, lub o połowę mniej, wydać tomików, bym mogła nazywać się poetką. 





Historia wiersza, który otwiera powieść Anety Krasińskiej W objęciach nazisty jest dość specyficzna. Znamy się z autorką już dobrych kilka lat, darzy mnie zaufaniem na tyle, że jeszcze zanim wyśle plik z nowym tekstem książki do wydawcy, najpierw podsyła go mnie. Kiedy plik z treścią W objęciach nazisty (wówczas był to zupełnie inny tytuł roboczy) dotarł do mnie, i kiedy zaczęłam go czytać, autorka zapytała mnie, czy nie napisałabym do niego wiersza. Szczerze przyznam, że nigdy tego nie robiłam. Stanowiło to dla mnie kompletnie niewyobrażalne wyzwanie - napisać wiersz na tzw. zamówienie, prośbę. Nie od razu się zgodziłam, bo nie wiedziałam, czy dam radę. Wiersz powstawał długo. Najpierw noszę się z przemyśleniami, refleksjami, emocjami, a potem siadam i piszę. Nie od razu wychodzi to, co chcę uzyskać, trudno zadowolić siebie samą. Pierwszy wiersz, zdaniem autorki, był trudny w odbiorze, posiadał za duży ciężar w przesłaniu. Aneta zaproponowała, bym go może przeredagowała, ale mnie nic innego w nim nie pasowało, on musi być taki, a nie inny. Zaproponowałam, że napiszę nowy. Zanim go przesłałam, napisałam jeszcze jeden. W sumie powstały trzy wiersze, a ten, który znajduje się w książce jest trzecim. Drugiego autorka w ogóle nie widziała, bo go całkowicie skreśliłam, usunęłam, nie pasował mi kompletnie.

Taka jest dla mnie poezja - wielowymiarowa. Wiersz zbiera całkiem dobre opinie  i to cieszy mnie najbardziej, bo utwierdza w tym, że to co robię ma sens, jest dobrym kierunkiem. Poniżej znajdziecie opinie czytelników, którzy napisali kilka słów o moim wierszu. Swoją drogą, całkiem niedawno rozmawiałam z Anetą na ten temat, że rzadko się zdarza, by ktoś napisał wiersz do książki, której treść pozna przed wydaniem. Zazwyczaj autorzy sięgają po gotowe teksty, które powstały znacznie wcześniej i je publikują. Ja tymczasem napisałam to z innej perspektywy.

Drodzy! Będę Wam bardzo wdzięczna, jeśli w komentarzach napiszecie dosłownie parę słów, jak odbieracie ten wiersz. Nie oczekuję wywodów i peanów pochwalnych. Napiszcie szczerze.

A wszystkim, którzy napisali już opinię o wierszu, z serca dziękuję ❤️

Autorka:










O wierszu wspomina się także w rozmowach z autorką na spotkaniach autorskich.



20 lutego 2023

"Perfumy, attar i bahkur. Przewodnik po świecie arabskich wonności" Jolanta Mikołajczyk

 



„To, co łączy ziemię z niebem nie jest dymem, ale raczej tym, co podróżuje poprzez dym i pozostaje po zniknięciu dymu – jest to magia”.

I cała książka Joli Mikołajczyk jest niczym magiczna podróż szlakami zapachów. Wiele różnych książek otrzymuję do czytania, i tym chętniej piszę opinię o różnorodnościach, jakie się w nich znajdują. Nigdy bym nawet nie pomyślała, że taka niepozorna książeczka wypełniona jest niezwykłymi treściami. Osobiście przyznam, że sięgając po nią, mając wiele niepewności, czy zdoła mnie zadowolić czytelniczo, wywołała we mnie ogrom zdziwienia i emocji, które bardzo pozytywnie wpłynęły na mój sugestywny odbiór. Przede wszystkim odpowiedziałam sobie na dręczące mnie przed lekturą pytanie, że tak – można napisać ciekawą książkę o zapachach.

Komuś może się to wydawać banalne, absurdalne wręcz. Autorka jednak udowadnia, że zapachy w życiu każdego człowieka pełnią istotną/inną rolę. Zapachy są częścią nas, naszego otoczenia, świata, kultury. Zauroczyła mnie opowieściami o początkach zapachów, rolę jaką w kulturze pełnią zapachy – odpowiednio do obrzędów, z podziałem na życie codzienne, a także płeć, oraz tymi magicznymi fascynacjami – legendami, które przenikają się w światach. Te opowieści o szlaku kadzidlanym… Cóż, nie przypuszczałam, że mnie to aż tak ujmie.

Jola cofa się do czasów prehistorycznych, starożytnych, by skonfrontować je ze współczesnością i ukazać kontrasty w tworzeniu zapachów. Używa do tego płynnej narracji, przytacza słowa - cytuje inne osoby pokazując, że o zapachach można pisać w sposób wielowymiarowy. Znajdziecie tutaj również przepisy na wytworzenie perfum domowym sposobem oraz opisy i znaczenie poszczególnych składników. Odkryjecie sekrety arabskich wonności, które autorka odsłania przed Wami wraz z tajemnicami, które są wynikiem jej podróży, wędrówek po światach – eterycznym i ziemskim. Bardzo Wam polecam!